piątek, 11 stycznia 2013

Rozdział 2

Taksówka podwiozła mnie pod jakąś willę, wyglądała ona tak . Z uśmiechem na ustach weszłam na posesje i idąc przez ścieżkę myślałam co mnie tutaj spotka. Gdy doszłam do drzwi wejściowych lekko się zawahałam, ale postanowiłam otworzyć. Gdy tylko to zrobiłam rzucili się na mnie rodzice mocno ściskając szybko oddałam ich uściski.
L - Witamy w domu maleńka - uśmiechnął się tato i pokazał ręką wnętrze domu.
Ha - Pewnie chciałabyś pójść do swojego pokoju - zapytała mama.
J - O tak, przebiorę się tylko i idę na małe zwiedzanie.
L - To chodź. - Złapali mnie za ręce i zaprowadzili na pierwsze piętro. Zatrzymaliśmy się przed drzwiami pomalowanymi na biało, ale ich framugi miały kolor ciemnego fioletu. Z zawahaniem otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się taki pokój . Zadowolona pisnęłam z zachwytu i przytuliłam rodziców.
Ha - No to teraz my cię zostawiamy samą, a ty się szykuj - powiedziała z uśmiechem i wyciągnęła tatę z mojego pokoju. Zaśmiałam się cicho i zaczęłam zwiedzać moje cztery kąty. Zauważyłam dwie pary drzwi otworzyłam pierwsze i moim oczom ukazała się łazienka , druga para drzwi zaś doprowadziła mnie do mojej własnej Narnii potocznie zwanej garderoby . Szybko wzięłam prysznic i przebrałam się w to . Włosy zostawiłam rozpuszczone, więc moje ciemnobrązowe loczki sięgały mi do połowy pleców. Zadowolona zabrałam jeszcze telefon i w podskokach zbiegłam na dół. Rzuciłam krótkie wychodzę i wyszłam z domu. Postanowiłam pozwiedzać park naprzeciwko. Myśląc intensywnie o różowych, niebieskich czy jakiś tam migdałach, przechadzałam się alejkami parku. Po chwili usłyszałam jakieś krzyki o pomoc zza krzaków. Ludzie obojętnie przechodzili. No sorry ja tak nie umiem. Szybko przedarłam się przez krzaczory i doszłam na jakąś polankę, gdzie facet około 40 lat rozbierał dziewczynkę, która miała pewnie ze 12 lat. Zła spojrzałam na tego pedofila.
J - I co może jeszcze frytki do tego - krzyknęłam w jego stronę, a on się szybko odwrócił. Spojrzał na mnie i dziwnie się wyszczerzył.
P (Pedofil) - Ooo widzę, że kolejna ofiara.
J - Aha chyba złego gustu - pokazałam na jego ciuchy. Przybliżając się do niego rzuciłam małej telefon, aby zadzwoniła po pomoc.
P - Uważaj bo zaraz oberwiesz.
J - Już się boje o nie Gargamelu proszę nie bij - udawałam zrozpaczoną nastolatkę. 
P - Ćpunka?
J - Tia te gumi jagody szkodzą. - facet przybliżył się do mnie i strzelił mnie z liścia w twarz. Ja nie byłam mu dłużna i kopnęłam go w krocze.
P - Zaraz ci kurwo pokażę.
J - Kurwa też człowiek, a co mi pokażesz swoje braki w gaciach. Nie dziękuje - facet zgrzytnął zębami i znów próbował mnie walnąć, ale zręcznie złapałam jego obleśne łapsko i wykręciłam do tyłu, do tego kopnęłam go jeszcze w goleń co spowodowało jego wywrotkę. Trzymając jego wykręconą rękę stanęłam na jego plecach nogą aby się nie poruszył.
P - Policzę się z tobą jeszcze suko.
J - Już się nie mogę doczekać - po chwili na polankę wbiegły smerfy. Szybko oddałam im tego Pedzia, a sama podeszłam do dziewczynki.
J - Nic ci nie zrobił - zapytałam kucając obok niej.
Lo - Nie na szczęście nie. Dziękuje za ratunek.
J - Nie ma za co. Zimno ci - stwierdziłam, gdyż dziewczynka siedziała tylko w cienkiej bluzeczce, gdyż ten pedał rozerwał jej kurtkę, a czapka i szalik poleciały w siną dal.
Lo - Troszeczkę, a po za tym Lottie jestem
J - JJ czekaj dam ci kurtkę - szybko zdjęłam czapkę i założyłam  małej na głowie, szalikiem owinęłam jej szyję i założyłam jej moją kurtkę. Teraz stałam przed nią tylko w krótkim rękawku, ale dobra tam mi się nic nie stanie.
Lo - Ale teraz tobie będzie zimno, albo co gorsza się rozchorujesz - powiedziała z powagą.
J - Złego diabli nie biorą - wyszczerzyłam się, po chwili podeszła do nas jakaś policjantka.
Po - Czy nic wam on nie zrobił.
J - Nie zdążył, mogę już małą zabrać stąd.
Po - Jasne tylko podajcie mi swoje imiona, nazwiska i jakieś namiary, gdyż będziecie musiały być przesłuchane - szybko nabazgrałam jej moje dane, Lottie zrobił to samo. Podałam jej rękę i pomogłam wstać. Cały czas ją trzymając aby się nie wywróciła ruszyłyśmy w stronę wyjścia z parku.
J - Gdzie mieszkasz.
Lo - Ja w Doncaster, ale jestem w odwiedzinach u brata - na nazwę Doncaster wspomnienia zaczęły napływać, ale szybko je ugasiłam.
J - A gdzie twój brat mieszka.
Lo - Tutaj - wskazała na dom obok mojego. Oho super sąsiedztwo.
J - Chodź odprowadzę cię - szybko doszłyśmy do danego domu i grzecznie zapukałam. Otworzył mi ten mop jak ona Harry czy jakoś tak.
H - Oo dziewczyna z samolotu.
J - Ściśnij zada i mi powiedz czy to twoja siostra - wskazałam na Lottie.
H - Nie mojego przyjaciela, a co porwałaś ją.
J - Tak i kurwa planuje zabić, zawołaj mi tu swojego kumpla - Mopiszon gdzieś pobiegł i po chwili wrócił z kolesiem który miał fryzurę jakby go prąd pieprznął. Nie skomentuje może tego.
J - Twoja siostra - wskazałam na małą która poleciała się do niego przytulić.
Lou - Tak a co.
Lo - Lou możemy już iść.
Lou - Mała co jest - po jej policzkach zaczęły spływać łzy - co jej zrobiłaś - powiedział z wyrzutem do mnie.
J - Lottie nie martw się wspomnienia czasem zanikają - powiedziałam tylko i odeszłam. Po chwili usłyszałam krzyk mamy.
Ha- Minnie idziesz już.
J - Idę  - wrzasnęłam.
Lo - JJ dziękuje - mała podbiegła do mnie i się mocno przytuliła, ja z zaskoczenia pogłaskałam ją po plecach po czym udałam się do swojego domu. Czułam że moim sąsiedzi nadal mnie obserwują. Oho teraz jestem porywaczką i jeszcze nie wiem kim o może gwałcicielką dzieci.

4 komentarze:

  1. boksie i czekam na next misiaczku :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Kotek to jest Boskie! Kiedy następne??:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahah a mi się właśnie nie podoba nie wiem może wieczorem, ewentualnie w weekend ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajeb... to znaczy genialnie :) A przy okazji zapraszam Cię na: http://you-love-me-and-i-love-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń