Siedziałam właśnie z walizką na lotnisku i czekałam, aż zacznie się odprawa. Po 10 latach wracam do mojej rodzinnej Anglii. Może nie do Doncaster, ale do Londynu. Moi przyszywani rodzice są bogaci i ze względu na ich prace często się przeprowadzamy. Tak jest i tym razem. Mama z tatą już są na miejscu, a ja właśnie do nich lecę. Oj będzie się działo. Na samą myśl wyszczerzyłam się. Nagle poczułam czyjś wzrok na mnie. A hak temu komuś w smak. Wzruszyłam ramionami i załączyłam na słuchawkach najnowszą płytę Linkin Parka. Moje słuchanie przerwał głos zza światów informujący, że mój samolot odlatuje za 30 minut i odprawa się już zaczęła. Woohoo. Zadowolona wzięłam walizkę i torbę podręczną i poszłam na odprawę. Jak zawsze sprawdzanie czynie przewożę narkotyków czy innych dupereli. Phi czy ja wyglądam na narkomankę. Spojrzałam na swój strój . Tia można mnie za taką uznać, a kij im w gardziel. Zadowolona w końcu siadłam na moim fotelu pod oknem włączyłam muzykę. Po chwili poczułam, że ktoś siada obok mnie, nie przejęłam się tym tylko zamknęłam oczy. Wszystko by było okey, gdyby ta osoba nie zaczęła mnie szturchać.
J - Czego chcesz - powiedziałam oschłym tonem jednocześnie wyciągając słuchawki z uszu.
H - Wiesz chciałem się przywitać, więc Harry jestem.
J- A ja kurwa Hermiona.
H - Ładne imię.
J - Uwierzyłeś żal mi cię, A ty Harry Pojeb to znaczy się Potter nie tykaj mnie już bo ci przywalę - chłopak spojrzał na mnie dziwnie a jakiś czterech kolesi, którzy się przyglądali nam wybuchnęło śmiechem.
J - Tia nie ma to jak być pojebem - mruknęłam pod nosem, i założyłam słuchawki puszczając radio jakieś. Po chwili puścili mi jakieś badziewie o nazwie What Make You Beautiful, One coś tam. No kurna nie mają co puszczać. Szybko wyłączyłam to badziewie i krzywiąc się zdjęłam słuchawki. A ten mop o nazwie Harry znów zaczął coś gadać.
J - Gadaj po normalnemu, a nie po po Debilarsku ja nie gadam.
H - Hę - zapytał zdziwiony, gdyż przerwałam mu w połowie zdania.
J - Dupa blada, a więc co pieprzyłeś przed chwilą - powiedziałam obojętnie oglądając paznokcie.
H - No bo wiesz nie zaczęłaś piszczeć na mój widok.
J - Nie ma się czym dziwić za piękny to ty nie jesteś - powiedziałam z uśmieszkiem małego diabełka, na co jego kolega o włosach jakby go ktoś prądem poraził wybuchnął nieopanowanym śmiechem.
Lou - Harreh , ale ci pocisnęła.
H - Oj tam - machnął ręką - Widać, że dziwaczka.
J - A weź się pieprz - powiedziałam spokojnym tonem i potrącając go poszłam do łazienki. Tam spojrzałam w lustro. Zobaczyłam dziewczynę nawet ładną o dużych dziwnych oczach. Dziwnych gdyż były jednego dnia zielono-niebieskie, raz intensywnie zielone, a raz intensywnie niebieskie. Dalej patrząc mam mały nosek, duże pełne usta i aż 3 piegi na nosie. Moja figura też nie jest zła. Nie jestem grubasem, ani patyczakiem. Jest akurat, chociaż niektórzy uważają, że jestem anorektyczką. Aha już bo. Na ramieniu lewej ręki można dostrzec znamię w kształcie półksiężyca połączonego ze słońcem. Mój brat też ma takie tylko, że na biodrze. JJ ogarnij się nie myśl o swojej byłej rodzinie teraz masz nową, tamta poszła w zapomnienie. Głęboko oddychając zmoczyłam sobie lekko twarz i wycierając papierowym ręcznikiem myślałam o nowym domu. Zadowolona poszłam z powrotem na swoje miejsce. Usiadłam na fotelu nie zważając na tego nieogarniętego mopa i włączyłam na fulla moje rockowe kawałki z telefonu. Do końca lotu nie zamieniłam słowa z dzieciem bez szczotki. Zadowolona zaraz po wylądowaniu wzięłam moją walizkę, gdyż reszta już była na miejscu i taksówką pojechałam do nowego domu.
kocham cię i to opowiadanie bardziej niż Nialler jedzenie, a Lou marchewki <3
OdpowiedzUsuńHahahahah a mi się wydaje że to głupie jest ;P
OdpowiedzUsuńnie jest Łżesz zła istoto :P
OdpowiedzUsuń