niedziela, 30 grudnia 2012

Rozdział 15

POD ROZDZIAŁEM WAŻNE

I w końcu nadszedł ten wymarzony dzień. 24 wrzesień urodziny Villemo, a jutro już moje. Podniosłam swoje grube dupsko z łóżka i zaczęłam tańczyć taniec szczęścia po chwili do pokoju weszli mi chłopcy i Vi, a ja nadal odpierdzielałam happy dance.
Li - A tej co.
V - Pewnie za dużo pornoli.
Zatrzymałam się w połowie tańca i z miną mordercy spojrzałam na tą małpę. Tamta wyszczerzyła się do mnie i schowała za Malikiem.
J - Boziu nie masz za kogo się chować tylko za takim Malikiem - powiedziałam zawiedzionym głosem.
Z  - No a za kim innym ma się chować jak nie za swoim chłopakiem.
J - Za Muminkiem lepiej ją ochroni od ciebie - tamci strzelili facepalma a ja skoczyłam na Malika przewalając go co równa się także upadkiem Villemo. Zadowolona zeszłam z obolałego Mulata i zadowolona poszłam do łazienki niestety już chciałam się rozbierać i wskoczyć pod prysznic kiedy rozległ się wrzask mojej blondyneczki.
N - A mnie nie przywitasz.
J - Witajże przybyszu z Kosmosu w kuchni są chyba naleśniki więc idź się zająć jedzeniem, a ja idę się kąpać.
Tamten jak z torpedy popędził do kuchni wywalając po drodze Harrego i Louisa, a Liam debil pobiegł za nim. Po chwili mój pokój zrobił się puściutki bo tamte debile pochapaliły się na naleśniki. Phii. Szybko wskoczyłam pod prysznic tylko jednego nie przewidziałam weszłam pod prysznic w ubraniach, a na zmianę nic nie wzięłam. A idiotka ze mnie totalna i do tego zamknęłam drzwi od garderoby te w łazience. Cała mokra wyszłam z łazienki, a tam co śmiechy. Spojrzałam a w moim pokoju nie kto inny jak te debile.
J- Hahahahah bardzo śmieszne -  powiedziałam tylko.
H - Hmm Miss mokrego podkoszulka.
J - Oczy mam wyżej - machnęłam włosami i weszłam do garderoby tam szybko rozebrałam się z tych mokrości i założyłam to . Włosy splątałam w kucyka i zadowolona weszłam znów do pokoju. Podeszłam do Blondyneczki i pocałowałam go delikatnie w usta.
J - I tradycji stało się zadość a teraz czego mi tu chcecie.
Lou - Chcieliśmy się zapytać czy idziesz z nami do Wesołego Miasteczka.
J - No pewnie - zaczęłam skakać w miejscu jak piłeczka. Po chwili już siedzieliśmy w samochodzie i jechaliśmy do Raju. O yeah zabawki strzeżcie się nadchodzę ;P
_------------------------------------------------------------------_
Dodane trochę później ale jest. Mam małe urwanie głowy gdyż aktualnie prowadzę 6 blogów. O to linki do nich.
KLIK , KLIK , KLIK , KLIK , KLIK no i ten co teraz jesteście. Notki będą dodawane ale nie wiem jak często, no a teraz BYE ;**

czwartek, 20 grudnia 2012

Rozdział 14

Oczami Jewel
Rano obudził mnie jakiś wyjec operowy. Tak się przestraszyłam, że spadłam z łóżka zahaczając po drodze o szafkę nocną. Poczułam tylko pieczenie na czole i coś spływającego mi po twarzy. Wzięłam telefon i wyłączyłam budzik, a sama udałam się do lustra. Zobaczyłam tam piękne rozcięcie na czole. Zajebiście normalnie, zawsze o takim marzyłam. Pffff. W łazience szybko przemyłam ranę i nakleiłam plaster. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się tak . Naciągnęłam czapkę na czoło zasłaniając w ten sposób plaster. Zadowolona wzięłam jeszcze torbę i zeszłam na śniadanie. Zamiast stołu pełnym rodzinki, zastałam talerz naleśników i kartkę. Jedząc naleśniki przeczytałam wiadomość.
" Jestem w pracy. Zrobiłem ci przepyszne naleśniki. Kocham cię tata ;* "
Zgniotłam karteczkę i pałaszowałam naleśniki. Po chwili przyszła do mnie Villemo.
J - Gdzie Kate.
V - Wróci za tydzień na jakieś przesłuchanie pojechała.
J - Trzymam za nią kciuki.
V - No patrz ja też - zaczęłyśmy się śmiać. W szampańskich humorach poszłyśmy do szkoły. Weszłyśmy do tego okropnego budynku i poszłyśmy na wf. No tak 3 godziny wf. Normalnie tylko zabić się tępą łopatą. Szybko przebrałyśmy się w stroje do ćwiczeń i ja niestety musiałam zdjąć czapkę.
V - A tobie co w czoło. Ufoludki z łopaty przywalili - zaśmiała się.
J - Haahaha, nie budzika się przestraszyłam.
Zaczęłyśmy się śmiać jak jakieś pojeby. Przebrane poszłyśmy na sale, gdzie już byli chłopcy. Podbiegli do nas i nas mocno przytulili. Wszyscy spojrzeli na moje czoło i wybuchnęli śmiechem
J - A wam co pierdolec do głowy uderzył.
Lo- Niall nie chwaliłeś się upojną nocą z Jewel, aż jej czoło rozciąłeś  - zaśmiał się Tommo.
Ni  - Hahaha - odpowiedział czerwony Niall.
J - Żeby przeżyć upojną noc najpierw trzeba być razem.
Z - A nie jesteście.
Ni - Nie.
Li- Na co czekacie.
J - NA oklaski.
Chłopcy zaczęli klaskać, a ja spojrzałam na nich z miną wtf.
H - No to teraz buziak i jesteście razem.
Ni - Idiots.
Z - No dawaj Nialler mały buziak.
J - Ty Zayn idź lepiej ślimaczyć się z Villemo.
Ta piznęła rumieńca i zaczęła mnie ganiać po całej sali. Po chwili potknęłam się i pizgnęłam czołem o podłogę. No tak za mało jeszcze mnie czoło boli. Złapałam się za czoło, a po chwili podbiegli do mnie zmartwieni chłopcy i Villemo.
Li - Boże nic ci nie jest.
J - Z tego co wiem Bogiem nie jestem.
Ni - Boli cię coś, ile widzisz palców - zaczął machać mi łapami przed twarzą.
J - Łapy precz sprzed moich oczu, nic mi nie jest.
Uśmiechnęłam się lekko. Po chwili na salę wszedł nauczyciel i reszta klasy.
N - Dzisiaj gracie w siatkóweczkę.
V - O yeah - zaczęła skakać jak debil, po chwili do niej dołączyłam.
J - Będzie totalna rozpierducha.
Wszyscy się zaśmiali. Podzieleni zostaliśmy tak, że chłopcy i Matt byli w jednej drużynie, ja, Vi, Marta, Nat, Gabi i Tori byłyśmy w drugiej. Zaczął się mecz bez problemu z nimi wygraliśmy. Potem grałyśmy z drużyną plastików. Wszystko było dobrze dopóki, niejaki plastik zwany Bella zaserwowała prosto w moją głowę przez co oberwałam z piłki z całej siły i osunęłam się na  ziemię.
J  - Kurwa ja się dzisiaj zabiję - wydarłam ryja.
N - Jewel wszystko okej.
J - Jak zawsze kurde no.
Podniosłam się, lecz niestety zaraz znowu siadłam na podłodze gdyż w mojej głowie chyba zamieszkał jakiś chomik który kręcił się na karuzeli.
N - Niall zabierz Jewel do pielęgniarki.
J - Ale ze mną wszystko dobrze tylko zabierzcie tego cholernego chomika.
V - Jakiego ci znowu chomika.
J - No tego z karuzeli.
Wszyscy dziwnie  na mnie spojrzeli. Horan z delikatnością wziął mnie na ręce i zabrał do tego zła, zwanego pielęgniarką.
P - Dzień dobry co się stało.
J - Głowa mnie boli.
P - Ale w którym miejscu.
J - Wszędzie.
P - No, ale muszę wiedzieć czy żołądek czy coś innego.
Spojrzeliśmy z Niallem na nią jak na idiotkę.
Ni - Ale ją przecież głowa boli.
P - No wiem, że brzuch, więc gdzie.
J - Głowa, nie brzuch.
P - Ile chcesz kropelków na brzuch.
J - Ja podziękuje do widzenia.
P - To nie chcesz kropelków żołądkowych.
Ni  - Nie do widzenia.
Niall szybko wyniósł mnie z gabinetu i posadził na ławce.
N - Co za nieogarnięte babsko.
J - I głupie.
Zaczęliśmy się chichrać, po chwili utopiłam się w niebieskich tęczówkach chłopaka. Nasze twarze zbliżały się do siebie i po chwili nasze usta połączyły się w namiętnym pocałunku. Poczułam motylki w brzuchu. Po chwili oderwaliśmy się od siebie.
N - Jewel muszę ci coś powiedzieć.
J - Tak.
N  - Bo ja cię kocham.
Nie powiem zaskoczył mnie, ale ja znałam odpowiedzieć na niezadane pytanie. Znałam od zawsze.
J - Ja ciebie też Niall - odszepnęłam.
Chłopak podniósł się z ławki i zaczął całować i kręcić w kółko. Wariat po prostu wariat. Zaśmiałam się.
N - Jewel zostaniesz moją dziewczyną.
J - A jakby to inaczej. Pewnie, że tak. - Zaśmialiśmy się i znowu pogrążyliśmy w pocałunku. Po czym  udaliśmy się z powrotem na wf. Już jako oficialna para.

__----------------------------------------------------------------------------------------------------_
Ta da jest już kolejny rozdział. Masz Carotko i mnie nie męcz ;)

czwartek, 6 grudnia 2012

Rozdział 13

Ten rozdział dedykuje wam wszystkich z okazji Mikołajek, a także najbardziej moim wariatkom Natalie, Gabrielle i Caroline ;) Tia ten kibel ;)
Oczami Villemo
Malik zawiózł mnie do szpitala gdzie okazało się, że to tylko małe rozcięcie i wystarczyło o patrzeć i zawiązać bandażem.
V - Dobra Malik gdzie teraz jedziemy.
Z - Lind co ty po nazwisku mówisz.
V - Ooo lepszy się odezwał.
Zaczęłam się śmiać, a chłopak podszedł do mnie i mnie pocałował. Zaskoczona stałam i nie dowierzając czekałam aż skończy.
V - Yyyy co to było.
Z - Podobasz mi się.
V - Tia a mrówki mają ptaszki.
Z - Co?
V - Yyyy to znaczy fajnie czy jakoś tak.
Z - Chyba w szoku jesteś.
V- Nie no co ty tylko zajebisty chłopak podchodzi do mnie i mnie całuje a później mi mówi że mu się podobam. 
Z - O yeah czyli jestem zajebisty.
V - Ups małe przejęzyczenie miało być taki żul spod Tesco.
Z - Tak tak chodź ty mój buraczku spod Kauflanda do domu trzeba iść.
V - O właśnie.
Malik zawiózł mnie szybko do domu. Ja rzuciłam mu krótkie pa i pobiegłam do mojego domu. Wbiegając do swojego pokoju piszczałam jak napalona fanka. Poszłam do garderoby i wybrałam ciuchy do przebrania. Postawiłam dzisiaj na coś takiego:
Włosy zaplątałam w warkocza, wzięłam jeszcze telefon i zbiegłam na dół. Tam zastałam tatę.
Ki - Hej córcia gdzie lecisz.
V - Może potrenuje trochę do przyszłych wyścigów.
Ki - Jechać z tobą.
V- Nie musisz dam radę.
Ki - No okej, ale jakby co to dzwoń.
V - Dobrze i pa- pocałowałam tatę w polik i pobiegłam do garażu. Wzięłam samochód i szybko pojechałam do klubu. Tam przywitałam się ze wszystkimi i zaczęłam sobie jeździć. po jakiś 3 godzinach stwierdziłam, że mi się już nie chcę. Wzięłam jeszcze butelkę wody i wsiadłam do samochodu. Kiedy byłam na skrzyżowaniu i miałam zielone, jakiś samochód który miał czerwone wjechał we mnie. Wnerwiona wyszłam z samochodu z tamtego wysiadła także 5 chłopaków.
V - Boże ludzie kto wam prawko dał.
C1 - Nic ci nie jest.
V- Kuźwa kto prowadził.
Przede mną pojawił się wysoki brunet z włosami ściętymi na zapałkę i intensywnie niebieskimi oczami. Zaraz ja te oczy kojarzę.
V - Boże Max ja cię zajebie kiedyś.
M - Znamy się.
V - Przypomnij sobie takiego małego brzdąca o dużych niebieskich oczach i bam to jestem ja.
M - Villemo - powiedział ze śmiechem i mocno mnie przytulił.
V- Ale to nie oznacza, że wybaczam ci skasowanie mojego pięknego woziku.
M - Oj nie smutaj poznaj moich przyjaciół z zespołu. Tak więc od prawej Jay, Nathan, Siva i Tom.
V - Tia witam was, Villemo jestem.
N - Miło nam to może zadzwonimy po pomoc drogową i podwieziemy cię naszym wozem bo on mniej ucierpiał.
V - No niech już tak będzie.
Po godzinie już jechałam z The Wanted samochodem. Trzeba przyznać, że zabawni są mimo że nie lubią One Direction. Uśmiałam się jak nigdy. Pod moim domem pożegnałam się z nimi. Wymieniliśmy się jeszcze numerami i rozchachana weszłam do domu. Tam zmęczona dniem od razu poszłam do mojego pokoju i przebierając się w piżamę usnęłam.

________________________________________________________________________
Jest trochę nudny, ale jest Natalie i Gabielle to dla was ;P Wesołych Mikołajek ;) ;*


sobota, 1 grudnia 2012

Rozdział 12

Zaciągnęła mnie do gabinetu dyrektora, a tam siedziała już pijąc kawę ciocia Sol i OMG za biurkiem siedział Albert George, brat cioci Sol, a także wujek Vi i tato Max'a z The Wanted. Ja też mówiłam do niego wujku gdyż zawsze przyjeżdżałyśmy do nich razem.
V - Wujek - krzyknęła Vi i mocno go przytuliła. Ja posłałam mu tylko szeroki uśmiech.
A - A ty Jewelko się do mnie nie przytulisz.
J - A skorzystam z propozycji - szybko do niego podeszłam i także mocno przytuliłam.
S - No a teraz dzieciaczki idziecie się przebierać i zrobić fryzury już my damy popalić tym plastikom.
Ja z Vi spojrzałyśmy po sobie i zaczęłyśmy się śmiać.
S - Nie ma co się chcachać tylko do łazienki marsz. 
Szybko poszłyśmy do prywatnej łazienki dyrektora i już po chwili ja wyszłam w takim stroju:
A Villemo byłą ubrana tak:
Ja włosy zostawiłam rozpuszczone, a ona związała w kucyka. Posłałyśmy sobie uśmiech i powiedziałyśmy na raz:
J i V - Wyglądasz zajebiście.
Zaśmiałyśmy się i przybijając piąteczki cioci i wujkowi poszłyśmy na lekcje religii, gdyż właśnie zadzwonił dzwonek. Pod salą czekali na nas Niall i Zayn
N - Oułaaa ale ślicznie wyglądacie.
V - No przecież mówiłam, że będzie furora.
Zayn zaśmiał się i podszedł do Villemo i przytulił ją. Dziewczyna spaliła buraczka i zapytała 
V - A to za co.
Z - Za to, że przeze mnie zostałyście oblane shakiem
J - Ej no to ja też chcę miśka.
Z - Niall przytul ją.
Niall od razu wtulił się we mnie mocno.
V - Dobra koniec tego dobrego idziemy do tej wiedźmy na lekcje.
My się tylko zaśmialiśmy i weszliśmy do klasy. Tam babka kazała nam usiąść według numerków. Ja siedziałam z Niallem, a Villemo z Malikiem, reszta też jakoś siedziała. Pani Winston ( Natalie chyba wiesz o kogo chodzi ^.^ ) cały czas czepiała się Tomlisona, żeby przestał się bawić kredkami, zaś Harry dostał od niej w głowę za to, że powiedział, że brakuje jej chłopa. Spokojnie sobie żułam gumę kiedy wiedźma skierowała wzrok na mnie.
W - Przeszkadzam ci w czymś Fairychild.
J - Mi nie, a co panią kieruje tu do mnie.
W- Proszę przestać żuć gumę.
J - Jaką gumę.
W - Tą w buzi. Tam jest takie ładne prostokątne żółte pudełeczko zwane koszem proszę wyrzucić.
J - O jak ładnie pani opisała śmietnik szkoda tylko że ja nic nie żuję.
W - A co już połknęłaś.
J - Tia nie mam co robić tylko gumy żuć, albo połykać.
W - Matko co z ciebie za bachor.
J - No patrzy pani miłe i uczynne.
Spojrzałam w stronę Villemo która wstała z ławki i zaczęła przedrzeźniać panią W. Zaczęłam się brechtać jak nie wiadomo kto. Winston odwróciła się i spojrzała co robi Villemo.
W - Lind!!!!!!!
V - Czego? Yyyy to znaczy tak.
W - Energia cię rozpiera.
V - A jakże by inaczej.
W - To wyjdź mi z klasy i puszki pozgniataj.
V - Co za mało pani płacą i puszki jeszcze pani sprzedaje.
W - Idź albo wysyłam do dyrektora.
V - Dobra już idę
Villemo wyszła z zacieszem z klasy, a ja się zaśmiałam.
W - I widzicie jakie teraz są dzieci. Takim przykładem jest Villemo Lind, jest ona przykładem nadpobudliwego dziecka.
Tylko skończyła to mówić na korytarzu rozległ się pisk po chwili do sali wbiegła wkurzona Vi. Rzuciła puszką w panią W i krzyknęła.
V  - Niech pani sama sobie gniecie te pieprzone puszki. Przez nie rękę se rozcięłam.
Spojrzałam na jej rękę, a tam od nadgarstka aż po łokieć było długie i głębokie rozcięcie z którego kapała krew.
J - Proszę pani ja się zwalniam i jadę z nią do szpitala.
W - Fairychild ty siedzisz. Malik ty pojedziesz.
Z - Co? - powiedział półprzytomnie Malik. No tak nie ma to jak spać na lekcji religii. Pewnie się zastanawiacie czemu Malik siedzi na religii otóż jest to religia dla wszystkich. Każdy może przychodzić choć wyznaje inną wiarę.
W - Mówię, że pojedziesz z Lind do szpitala.
Z - Co a co jej. - zerwał się z krzesła i spojrzał na bladą Vi która ledwo co stała na nogach. Podbiegł do niej wziął na ręce i wyszedł z klasy. A my co. Musieliśmy dalej słuchać tego nawiedzonego babsztyla. 


----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ta da! Jest oto kolejny nudny rozdział. Nie wiem czy pisać dalej. Nie wiem czy ktoś to czyta. Więc mam prośbę odezwijcie się ;)