niedziela, 27 stycznia 2013

Rozdział 4 + Liebster Award

Nawet nie wiedziałam że brazylijskie tasiemce są takie nuuudne. Już sobie spokojnie przysypiałam kiedy dzwonek do drzwi zaczął wyć. Poskoczyłam ze strachem na co tato zaczął się śmiać, a mama ze śmiechem poszła otworzyć. Ja trzymając się za serce poszłam do kuchni gdzie obrałam sobie marchewkę i już miałam się w nią wgryźć kiedy Hanna zaczęła wrzeszczeć.
Ha - Skarbie to do ciebie.
J - Do którego skarba mówisz - wrzasnęłam z zapytaniem.
Ha- Minnie nie rżnij głupa tylko chodź - zaśmiałam się pod  nosem i z podgryzając marchew poszłam zobaczyć co za ciumok coś ode mnie chce. Stanęłam w holu i szok out. Stała tam Lottie, ten co go prądem pieszczą i jakaś kobieta.
J - Yyy dzień doberek - powiedziałam zaskoczona.
L - JJ  - wrzasnęła mała i się przytuliła do mnie.
J - Hmm czuje się jak misiek Haribo - powiedziałam zniesmaczona.
Jo - Charlotte uspokój się, a tak w ogóle to jestem Johannah Tomlison w skrócie Jay i chciałam ci podziękować za uratowanie mojej córeczki - gdy usłyszałam jej imię i nazwisko mój świat legł w gruzach. Wyrwałam się małej i pobiegłam do ogrodu. Mama też miała zaskoczoną minę. Ja opowiedziałam moim rodzicom, że przez przypadek znalazłam się w Domu Dziecka. Oni zrozumieli to pomagali mi nawet odnaleźć prawdziwą rodzinę. W końcu natrafiliśmy na ślad mojej tak jakby ciotki, a konkretnie siostry mojego ojczyma. Ona powiedziała nam, że moja rodzina nie żyje i że bardzo dobrze, że jestem adoptowana bo nie musi się mną przejmować. Ułożyłam sobie życie a teraz co. Gówno jednym słowem. Zła siadłam na trawie i zaczęłam krzyczeć z frustracji. Po chwili mój telefon za wibrował oznajmiając nową wiadomość. Szybko odczytałam wiadomość, a telefon z mojej dłoni wypadł bezwładnie. Wiadomość brzmiała następująco: " Zrywam z tobą. Byłem twoim chłopakiem tylko po to aby się wybić. Jestem za zimną suką aby być kochana". Wstałam wkurzona z trawy i poszłam zmierzyć się ze wspomnieniami. Weszłam do salonu gdzie "moja" rodzinka siedziała i gadała z Lucienem i Hanną.
J - Przepraszam za zachowanie, ale telefon mi dzwonił.
Jo - Nic się nie stało - uśmiechnęła się lekko, na co ja odetchnęłam z ulgą. Siadłam sobie na podłodze, a chłopak dziwnie się na mnie patrzył. Po chwili Lottie podeszła do mnie i zaczęła obracać w dłoniach mój naszyjnik.
J - Mogę się zapytać co robisz - zapytałam ze śmiechem.
L - Już gdzieś widziałam taki naszyjnik - powiedziała z miną myśliciela.
J - Yyy może u jubilera.
L - Nie to było gdzie indziej. Mamo spójrz ty Lou też.
Wszyscy podeszli i zaczęli się mu przyglądać.
J - To się staje coraz bardziej dziwne.
Lo - Ha już wiem gdzie go widziałaś Lottie. - zawołał z radością postrzelony chłopak.
Jo - Jasmine miała taki i ty Louisie.
Ha - Minnie ma go od dziecka.
Lo - A tak w ogóle to ja Louis jestem - wyszczerzył swoje ząbki w moją stronę i podał ręke.
J - Toś se przypomniał że nie znam twojego imienia.
Lo - A ty, bo z tego co się zorientowałem mała do ciebie mówi JJ a twoja mama Minnie.
J - Jasmine jestem - wyszczerzyłam się, na co oni zamarli w bezruchu. Hahaha teraz oni. Oj ciekawe co myślą. Edwardzie Cullenie przydałbyś się teraz. No dawaj ruszaj to swoje zestarzałe dupsko i powiedz mi co myślą. A Chuj z tobą nie znasz się. Udawana pijawko jedna. Foch z przytupem i melodyjką. Gdy tak biłam się ze swoimi myślami, Jay siadła na kanapie i zakryła oczy rękami.
Lu - Przepraszam przynieść pani wody.
Jo - Mógłby pan.
Lu - Już idę.
Ha - Co się stało jak mogę zapytać -  zapytała zmartwiona mama.
Jo - Nie nic tylko wspomnienia powracają.
J - Tia o takiej małej słodkiej dziewczynce, która niby zginęła w wypadku samolotowym.
Lo - Skąd wiesz.
J - Medium jestem - powiedziałam poważnym tonem, ale coś mi nie wyszło bo zaraz wybuchnęłam śmiechem.
Ha - Jasmine Johannah Ross to nie jest śmieszne.
J - Przyznaj jest - powiedziałam ze śmiechem.
L - Nawet drugie imię masz takie samo.
J - No patrz co za zbieg wydarzeń.
Jo - To jesteś ty prawda. Jesteś moją córeczką moją Mine - powiedziała łamiącym się głosem.
Lu - O cholera - powiedział rozbijając szklankę.
Ha - Wiedziałam, że tak będzie - powiedziała tylko i siadła na kanapie.
J - Trudne pytanie - powiedziałam wymijająco. Po chwili po domu rozległ się dzwonek telefonu. Szybko obmacałam spodnie i wyjęłam swój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz Matthew.
J - No zgona pierdolnę zaraz - powiedziałam cicho.
Lo - Co jest - zapytał zmartwiony.
J - Nic tak sobie gadam pod nosem że wariaci wszędzie wariaci, a teraz na chwilkę przepraszam.
Wzięłam telefon do ręki i trzymając go jakby to była bomba popędziłam do swojego pokoju. Tam wnerwiona odebrałam go.
J - Tak - powiedziałam przesłodzonym głosikiem.
M - Kochanie to nie tak, ja nie chciałem z tobą zerwać.
J - Wiesz co ci powiem pieprz się. Przecież jestem zimną suką bez uczuć. Więc nie pierdol mi tu, że nie chciałeś, a teraz nara idę myśleć nad swoją złą stroną. Bye Bye - rozłączyłam się. Ze łzami w oczach podeszłam do fortepianu i zaczęłam grać moją kołysankę z dzieciństwa. Grając zaczęłam śpiewać:
Słońce śpi,
Możemy już być sami..
Świetlik jak,
Najdroższy kamień lśni..

Zostań tu,
Marzenia są dziś z nami,
Świat to Ja i Ty..

To czary kiedy jesteśmy razem Zmruż oczy pozwól być blisko mi
bo o tym od dawna
przecież marzę
cały świat to ja i ty

la lala lalala
w górze tyle gwiazd
la lala lalala
la la la lala
lalala lalala
Nagle do pokoju wbiegła ze łzami w oczach Jay i mocno mnie przytulając szepnęła do ucha.
Jo - Córeczko.



******************************************************
A teraz tak zostałam zgłoszona do Liebster Award. Bardzo dziękuję za nominację ten blog. A teraz odpowiedzi na pytania.
1. Ile masz lat ?
Ad.1. Aktualnie mam 15 lat, zmiana nastąpi dopiero 25 września ;D
2. Co cenisz sobie w życiu najbardziej ?
Ad.2. Najbardziej w życiu chyba cenię zabawę i szczerość, bez tego ani rusz ;)
3. Jakie jest Twoje największe marzenie i dlaczego ?
Ad.3. Hmmm moje marzenie nie wiem dużo tego jest. Kiedyś chciałam potatajać na jednorożcu, a teraz to chyba jest usłyszeć na żywo swoich idoli, albo spotkać w końcu tego jedynego nie wiem nie umiem odpowiedzieć na to pytanie.
4. Twoje motto ? 
Ad.4. " Nigdy się nie poddawaj", " Walcz o swoje" i " Nie zmieniaj się Nigdy, zawsze bądź sobą"
5. Jakie jest twoje hobby ?
Ad.5. Jest to śpiew, taniec i pisanie opowiadań. Kocham także się śmiać i denerwować innych ^.^
6. Do jakiego fandomu należysz ?
Ad.6. Można uznać, że do każdego. Ale najbardziej chyba do fandomu One Direcion i Czeeeeeeeeeekolady ;P
7. Jaka piosenka wyraża twoje obecna uczucia ?
Ad.7. Oj dużo tego. Najczęściej jednak teraz słucham Ewelinę Lisowską - W stronę słońca i One Direction - Kiss You.
8. Jak spędzasz wolny czas ?
Ad.8. Hmmm śmieję się, (jak zawsze), pisze opowiadania i oglądam filmy.
9. Jaki jest twój ulubiony przedmiot w szkole ?
Ad.9. Historia zdecydowanie ;D
10. Co zainspirowało cię do założenia bloga ?
Ad.10. Już kiedyś prowadziłam takowe blogi niestety wena się skończyła, a i czasu za bardzo nie było. A teraz wszystkie pomysły powróciły na nowo, na początku pisałam na kartkach czy pomagałam przyjaciółkom, ale chyba mogę stwierdzić, że do powstania tego bloga przyczyniła się Natalka, więc mała dziękuje ;**
11. Co sprawia że się uśmiechasz ?
Ad.11. Oj dużo tego. Najczęściej słuchanie muzyki, jedzenie czekolady, żelek czy innych słodkości, a także moje rozmowy i przerwy z moimi kumpelami. Moja siostra także potrafi wywołać rogala na mojej twarzy. Dziękuje wam kochani ;**

Blogi które nominuję:
1. http://withfamilyonpicture.blogspot.com
2.http://aviciouscircle-story.blogspot.com
3.http://this-is-the-other-1d-story.blogspot.com
4.http://foreverandever-nazawszeinawiecznosc.blogspot.com
5.http://this-is-narnia.blogspot.com/
6.http://onedirection-niall-cos-niespotykanego.blogspot.com
7.http://milosc-zmienia-wszystko.blogspot.com
8.http://fotograiatomojezycie.blogspot.com
9.http://you-and-i-1d.blogspot.com/
10.http://irish-carrot.blogspot.com
11. http://i-love-creation.blogspot.com

Pytania:
1. Ile masz lat?
2. Twój ulubiony artysta z One Direction?
3. Twój ulubiony kolor?
4. Pies vs Kot?
5. Słodycze czy zdrowe jedzenie?
6. Ulubiona piosenka?
7. Twoje hobby?
8. Ulubiona lub szczęśliwa liczba?
9. Twoje motto brzmi?
10. Ulubiony autor książek?
11. Co wolisz bardziej robić, aktywnie spędzać czas, czy leniuchować?

niedziela, 20 stycznia 2013

Rozdział 3


Szybko pobiegłam do domu gdzie przywitała mnie mama.
Ha – Minnie co ci się stało w wargę – zapytała przestraszona. Dotknęłam jej i zaraz syknęłam z bólu. Zdziwiona podeszłam do lustra i okazało się, że ten Pedofil rozwalił mi wargę. No co za menda.
J – Uratowałam dzisiaj dziewczynkę przed gwałtem – powiedziałam zgodnie z prawdą. Mama spojrzała na mnie ze strachem w oczach – No co nie mogłam pozwolić aby ją zgwałcił.
Ha – Tak, tak racja. Jestem z ciebie dumna – powiedziała i mnie mocno przytuliła – a teraz szorujesz na górę umyć się i za 30 minut kolacja.
J – Tak jest szefowo – zaśmiałam się. Szybko poleciałam na górę i z szybkością światła, wzięłam prysznic. Po kąpieli ubrałam od razu moją piżamkę. Gotowa zbiegłam na dół, gdzie już na stole w jadalni stały i czekały na mnie tosty. O yeah to jest to co tygryski lubią najbardziej. Szybko zjadłam i popiłam kakałkiem.  Z napełnionym brzuszkiem podziękowałam rodzicom za kolacyjkę i powiedziałam dobranoc. Może i jestem wredną suką bez uczuć, ale rodzinę kocham i nikogo nie udaję przed nią. Wchodząc na górę zobaczyłam, że do sąsiadów przyjechała jakaś kobieta z 3 dziewczynkami. A co mnie to. Wzruszyłam ramionami i szczęśliwa potruchtałam do mojego pokoju. Tam rzuciłam się na łóżko z laptopem i włączyłam Skypa. Dostępny był mój chłopak Matthew. Szybko do niego zadzwoniłam.
M - Hej kotek.
J - Hejka  - powiedziałam z uśmiechem.
M - Wiesz, że cię kocham.
J - No wiem - powiedziałam ze śmiechem - ja ciebie też.
Tak na gadaniu o różnych rzeczach zeszło nam coś około 3 godzin. W końcu zmęczona położyłam się spać. Nie wiem nawet kiedy odpłynęłam do krainy Muminków. Śniło mi się, że ta dziewczynka którą uratowałam dzisiaj okazała się moją siostrą Charlotte, a ten chłopak z fryzurą podobną do Gray z Fairy Tail  to mój starszy braciszek Louis mój osobisty Marchewkowy Potwór. Rano obudził mnie jakiś zgiełk na dworze. Spojrzałam na zegarek 9 rano. Boziu to przecież jeszcze noc. Dobra koniec spania czas lookania. Wstałam z łóżka i podeszłam do okna tam zobaczyłam jak moim sweet sąsiedzi ganiają się w samej bieliźnie po podwórku. Ciekawe czy im ciepło. Bo na dworzu są tylko 2 stopnie. A co tam. Wzruszyłam ramionami i poszłam do łazienki. Szybko wzięłam prysznic i w samej bieliźnie poszłam do garderoby. Dzisiaj postanowiłam ubrać się tak jak uwielbiałam chodzić gdy byłam mała. Więc wybrałam taki zestaw . Włosy zaś splątałam w dwa warkocze. Zadowolona siadłam na łóżku i zastanawiałam się co robić dalej. Postanowiłam w końcu obejrzeć moje zdjęcia z dzieciństwa. Moją myślodsiewnie. Wyciągnęłam mały, stary album i zaczęłam przeglądać fotografie. Większość zdjęć przedstawiała mnie z Lou. Na kilku zdjęciach staliśmy z Lottie i Fizzy. Na końcu albumu znalazłam mój naszyjnik. Kiedy miałam 6 lat. Poszliśmy z Louisem kupić sobie identyczne naszyjniki, gdzie wsadziliśmy swoje zdjęcie jak trzymamy się za ręce a w drugiej rączce ściskamy marchewki. Ubrani byliśmy w czerwone spodenki i bluzeczki w paski i oczywiście nierozłączny element szelki. Uśmiechnęłam się i zapięłam naszyjnik . Wzięłam zawieszkę w rękę i odwróciłam moim oczom ukazał się napis " Na zawsze razem" Uśmiechnęłam się do siebie i chowając album zbiegłam na dół na śniadanie. Mama z tatą siedzieli w salonie i oglądali telewizję więc ja poszłam do kuchni i zrobiłam sobie miskę płatków. Szybko spałaszowałam śniadanie i radośnie potatajałam do salonu. Siadłam między tatą a mamą.
J - Jak tam czas leci rodzinko  - zapytałam z uśmiechem.
L - Widzę dobry humorek się ciebie trzyma.
J - A jak.
Ha - To dobrze bo chcemy ci coś powiedzieć.
J - Co takiego.
L - Bo jak wiesz bardzo długo staraliśmy się o braciszka lub o siostrzyczkę dla ciebie.
J - Nie gadajcie - powiedziałam podekscytowana.
Ha- Tak jestem w ciąży - powiedziała ze śmiechem. Ja szybko zerwałam się z kanapy i zaczęłam skakać jak debil. Spojrzałam w okno, a tam co śnieg. Z mega zacieszem wybiegłam na zewnątrz i piszcząc i skacząc czułam śnieg kapiący na moje ciało. Po 5 minutach jakże intensywnych przeżyć ogarnęłam się i wróciłam do domu.
J - A tak w ogóle to który miesiąc - zapytałam z uśmiechem.
L - 3 się zaczął.
J - O yeah.
Zadowolona siadłam na kanapie między rodzicami i przytuleni do siebie oglądaliśmy jakiś brazylijski serial. O nie Karlito uważaj to nie twój syn. Zaśmiałam się w myślach. Oj chyba dzisiaj dobry humorek się mnie trzyma.

piątek, 11 stycznia 2013

Rozdział 2

Taksówka podwiozła mnie pod jakąś willę, wyglądała ona tak . Z uśmiechem na ustach weszłam na posesje i idąc przez ścieżkę myślałam co mnie tutaj spotka. Gdy doszłam do drzwi wejściowych lekko się zawahałam, ale postanowiłam otworzyć. Gdy tylko to zrobiłam rzucili się na mnie rodzice mocno ściskając szybko oddałam ich uściski.
L - Witamy w domu maleńka - uśmiechnął się tato i pokazał ręką wnętrze domu.
Ha - Pewnie chciałabyś pójść do swojego pokoju - zapytała mama.
J - O tak, przebiorę się tylko i idę na małe zwiedzanie.
L - To chodź. - Złapali mnie za ręce i zaprowadzili na pierwsze piętro. Zatrzymaliśmy się przed drzwiami pomalowanymi na biało, ale ich framugi miały kolor ciemnego fioletu. Z zawahaniem otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się taki pokój . Zadowolona pisnęłam z zachwytu i przytuliłam rodziców.
Ha - No to teraz my cię zostawiamy samą, a ty się szykuj - powiedziała z uśmiechem i wyciągnęła tatę z mojego pokoju. Zaśmiałam się cicho i zaczęłam zwiedzać moje cztery kąty. Zauważyłam dwie pary drzwi otworzyłam pierwsze i moim oczom ukazała się łazienka , druga para drzwi zaś doprowadziła mnie do mojej własnej Narnii potocznie zwanej garderoby . Szybko wzięłam prysznic i przebrałam się w to . Włosy zostawiłam rozpuszczone, więc moje ciemnobrązowe loczki sięgały mi do połowy pleców. Zadowolona zabrałam jeszcze telefon i w podskokach zbiegłam na dół. Rzuciłam krótkie wychodzę i wyszłam z domu. Postanowiłam pozwiedzać park naprzeciwko. Myśląc intensywnie o różowych, niebieskich czy jakiś tam migdałach, przechadzałam się alejkami parku. Po chwili usłyszałam jakieś krzyki o pomoc zza krzaków. Ludzie obojętnie przechodzili. No sorry ja tak nie umiem. Szybko przedarłam się przez krzaczory i doszłam na jakąś polankę, gdzie facet około 40 lat rozbierał dziewczynkę, która miała pewnie ze 12 lat. Zła spojrzałam na tego pedofila.
J - I co może jeszcze frytki do tego - krzyknęłam w jego stronę, a on się szybko odwrócił. Spojrzał na mnie i dziwnie się wyszczerzył.
P (Pedofil) - Ooo widzę, że kolejna ofiara.
J - Aha chyba złego gustu - pokazałam na jego ciuchy. Przybliżając się do niego rzuciłam małej telefon, aby zadzwoniła po pomoc.
P - Uważaj bo zaraz oberwiesz.
J - Już się boje o nie Gargamelu proszę nie bij - udawałam zrozpaczoną nastolatkę. 
P - Ćpunka?
J - Tia te gumi jagody szkodzą. - facet przybliżył się do mnie i strzelił mnie z liścia w twarz. Ja nie byłam mu dłużna i kopnęłam go w krocze.
P - Zaraz ci kurwo pokażę.
J - Kurwa też człowiek, a co mi pokażesz swoje braki w gaciach. Nie dziękuje - facet zgrzytnął zębami i znów próbował mnie walnąć, ale zręcznie złapałam jego obleśne łapsko i wykręciłam do tyłu, do tego kopnęłam go jeszcze w goleń co spowodowało jego wywrotkę. Trzymając jego wykręconą rękę stanęłam na jego plecach nogą aby się nie poruszył.
P - Policzę się z tobą jeszcze suko.
J - Już się nie mogę doczekać - po chwili na polankę wbiegły smerfy. Szybko oddałam im tego Pedzia, a sama podeszłam do dziewczynki.
J - Nic ci nie zrobił - zapytałam kucając obok niej.
Lo - Nie na szczęście nie. Dziękuje za ratunek.
J - Nie ma za co. Zimno ci - stwierdziłam, gdyż dziewczynka siedziała tylko w cienkiej bluzeczce, gdyż ten pedał rozerwał jej kurtkę, a czapka i szalik poleciały w siną dal.
Lo - Troszeczkę, a po za tym Lottie jestem
J - JJ czekaj dam ci kurtkę - szybko zdjęłam czapkę i założyłam  małej na głowie, szalikiem owinęłam jej szyję i założyłam jej moją kurtkę. Teraz stałam przed nią tylko w krótkim rękawku, ale dobra tam mi się nic nie stanie.
Lo - Ale teraz tobie będzie zimno, albo co gorsza się rozchorujesz - powiedziała z powagą.
J - Złego diabli nie biorą - wyszczerzyłam się, po chwili podeszła do nas jakaś policjantka.
Po - Czy nic wam on nie zrobił.
J - Nie zdążył, mogę już małą zabrać stąd.
Po - Jasne tylko podajcie mi swoje imiona, nazwiska i jakieś namiary, gdyż będziecie musiały być przesłuchane - szybko nabazgrałam jej moje dane, Lottie zrobił to samo. Podałam jej rękę i pomogłam wstać. Cały czas ją trzymając aby się nie wywróciła ruszyłyśmy w stronę wyjścia z parku.
J - Gdzie mieszkasz.
Lo - Ja w Doncaster, ale jestem w odwiedzinach u brata - na nazwę Doncaster wspomnienia zaczęły napływać, ale szybko je ugasiłam.
J - A gdzie twój brat mieszka.
Lo - Tutaj - wskazała na dom obok mojego. Oho super sąsiedztwo.
J - Chodź odprowadzę cię - szybko doszłyśmy do danego domu i grzecznie zapukałam. Otworzył mi ten mop jak ona Harry czy jakoś tak.
H - Oo dziewczyna z samolotu.
J - Ściśnij zada i mi powiedz czy to twoja siostra - wskazałam na Lottie.
H - Nie mojego przyjaciela, a co porwałaś ją.
J - Tak i kurwa planuje zabić, zawołaj mi tu swojego kumpla - Mopiszon gdzieś pobiegł i po chwili wrócił z kolesiem który miał fryzurę jakby go prąd pieprznął. Nie skomentuje może tego.
J - Twoja siostra - wskazałam na małą która poleciała się do niego przytulić.
Lou - Tak a co.
Lo - Lou możemy już iść.
Lou - Mała co jest - po jej policzkach zaczęły spływać łzy - co jej zrobiłaś - powiedział z wyrzutem do mnie.
J - Lottie nie martw się wspomnienia czasem zanikają - powiedziałam tylko i odeszłam. Po chwili usłyszałam krzyk mamy.
Ha- Minnie idziesz już.
J - Idę  - wrzasnęłam.
Lo - JJ dziękuje - mała podbiegła do mnie i się mocno przytuliła, ja z zaskoczenia pogłaskałam ją po plecach po czym udałam się do swojego domu. Czułam że moim sąsiedzi nadal mnie obserwują. Oho teraz jestem porywaczką i jeszcze nie wiem kim o może gwałcicielką dzieci.

środa, 9 stycznia 2013

Rozdział 1

Siedziałam właśnie z walizką na lotnisku i czekałam, aż zacznie się odprawa. Po 10 latach wracam do mojej rodzinnej Anglii. Może nie do Doncaster, ale do Londynu. Moi przyszywani rodzice są bogaci i ze względu na ich prace często się przeprowadzamy. Tak jest i tym razem. Mama z tatą już są na miejscu, a ja właśnie do nich lecę. Oj będzie się działo. Na samą myśl wyszczerzyłam się. Nagle poczułam czyjś wzrok na mnie. A hak temu komuś w smak. Wzruszyłam ramionami i załączyłam na słuchawkach najnowszą płytę Linkin Parka. Moje słuchanie przerwał głos zza światów informujący, że mój samolot odlatuje za 30 minut i odprawa się już zaczęła. Woohoo. Zadowolona wzięłam walizkę i torbę podręczną i poszłam na odprawę. Jak zawsze sprawdzanie czynie przewożę narkotyków czy innych dupereli. Phi czy ja wyglądam na narkomankę. Spojrzałam na swój strój . Tia można mnie za taką uznać, a kij im w gardziel. Zadowolona w końcu siadłam na moim fotelu pod oknem włączyłam muzykę. Po chwili poczułam, że ktoś siada obok mnie, nie przejęłam się tym tylko zamknęłam oczy. Wszystko by było okey, gdyby ta osoba nie zaczęła mnie szturchać.
J - Czego chcesz - powiedziałam oschłym tonem jednocześnie wyciągając słuchawki z uszu.
H - Wiesz chciałem się przywitać, więc Harry jestem.
J- A ja kurwa Hermiona.
H - Ładne imię.
J - Uwierzyłeś żal mi cię, A ty Harry Pojeb to znaczy się Potter nie tykaj mnie już bo ci przywalę - chłopak spojrzał na mnie dziwnie a jakiś czterech kolesi, którzy się przyglądali nam wybuchnęło śmiechem.
J - Tia nie ma to jak być pojebem - mruknęłam pod nosem, i założyłam słuchawki puszczając radio jakieś. Po chwili puścili mi jakieś badziewie o nazwie What Make You Beautiful, One coś tam. No kurna nie mają co puszczać. Szybko wyłączyłam to badziewie i krzywiąc się zdjęłam słuchawki. A ten mop o nazwie Harry znów zaczął coś gadać.
J - Gadaj po normalnemu, a nie po po Debilarsku ja nie gadam.
H - Hę - zapytał zdziwiony, gdyż przerwałam mu w połowie zdania.
J - Dupa blada, a więc co pieprzyłeś przed chwilą - powiedziałam obojętnie oglądając paznokcie.
H - No bo wiesz nie zaczęłaś piszczeć na mój widok.
J - Nie ma się czym dziwić za piękny to ty nie jesteś - powiedziałam z uśmieszkiem małego diabełka, na co jego kolega o włosach jakby go ktoś prądem poraził wybuchnął nieopanowanym śmiechem.
Lou - Harreh , ale ci pocisnęła.
H - Oj tam - machnął ręką - Widać, że dziwaczka.
J - A weź się pieprz - powiedziałam spokojnym tonem i potrącając go poszłam do łazienki. Tam spojrzałam w lustro. Zobaczyłam dziewczynę nawet ładną o dużych dziwnych oczach. Dziwnych gdyż były jednego dnia zielono-niebieskie, raz intensywnie zielone, a raz intensywnie niebieskie. Dalej patrząc mam mały nosek, duże pełne usta i aż 3 piegi na nosie. Moja figura też nie jest zła. Nie jestem grubasem, ani patyczakiem. Jest akurat, chociaż niektórzy uważają, że jestem anorektyczką. Aha już bo. Na ramieniu lewej ręki można dostrzec znamię w kształcie półksiężyca połączonego ze słońcem. Mój brat też ma takie tylko, że na biodrze. JJ ogarnij się nie myśl o swojej byłej rodzinie teraz masz nową, tamta poszła  w zapomnienie. Głęboko oddychając zmoczyłam sobie lekko twarz i wycierając papierowym ręcznikiem myślałam o nowym domu. Zadowolona poszłam z powrotem na swoje miejsce. Usiadłam na fotelu nie zważając na tego nieogarniętego mopa i włączyłam na fulla moje rockowe kawałki z telefonu. Do końca lotu nie zamieniłam słowa z dzieciem bez szczotki. Zadowolona zaraz po wylądowaniu wzięłam moją walizkę, gdyż reszta już była na miejscu i taksówką pojechałam do nowego domu.

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Prolog

Dnia 1 stycznia 1993 w rodzinie Austinów przyszła na świat mała dziewczynka. Drugie dziecko. Pierwszy był 2 lata wcześniej chłopczyk. Dziewczynka z chłopczykiem wychowywali się razem, kiedy dziewczynka miała 4 latka, a chłopczyk 6, rodzice dzieci rozwiedli się. Po 2 latach mama dzieci wyszła za mąż ponownie, a dzieci przejęły nazwisko Tomlison. Wszystko było dobrze, na świat przyszła mała Lottie. Po dwóch latach ponownie na świat w rodzinie Tomlisonów pojawiła się dziewczynka nazwali ją Felicitie. Wszystko było w jak najlpeszym porządku. Nasza bohaterka najlepiej dogadywała się ze swoim starszym rodzonym bratem Louisem. Z nim zawsze wolała się bawić samochodami, czy łazić po drzewach. Lalki i inne tego typu pierdoł jej nie interesowały. Raj tej dziewczynki jednak się zakończył. Kiedy miała 8 lat, leciała z ciocią do Hiszpani. Samolot którym leciały rozbił się, a ciocia zasłoniła małą swoim ciałem. Malutka jako jedyna przeżyła tą tragedię. Sama wyszła z wraku samolotu i chodziła po uliczkach słonecznej Hiszpanii. Złapała ją policja i jako, że nie znała tego języka policja stwierdziła, że uciekła z domu. Kiedy nikt się po nią nie zgłosił zabrali ją do Domu Dziecka. Tam po roku spędzonym z innymi dziećmi, adoptowała ją bezdzietna rodzina Rossów. Nie mogła narzekać rodzina dała jej wszystko od nazwiska po rzeczy materialne. Dzisiaj ta mała dziewczynka ma 18 lat. Z tamtych lat radośnie spędzonych z kochanym rodzonym braciszkiem i jej małymi przyrodnimi siostrami zostały jej wspomnienia i mały album ze zdjęciami. Hanna i Lucien Ross postarali się o wychowanie i edukację i dzięki nim nauczyła się grać prawie na wszystkich instrumentach i nauczyła się wiele języków. Już nie jest bezradną 8 latką która nie umie się wysłowić. Z radosnej i tryskającej energii dziewczynki zamieniła się w oschłą i wredną sukę, ale jednego nie zabierze jej nikt. Nikt nie może odebrać jej wspomnień. Ta mała zagubiona dziewczynka jak i wredna sucz to ja Jasmine Johannah niegdyś Tomlison, a teraz Ross. Mam właśnie 18 lat i jest 6 grudnia. co oznacza że do moich 19 urodzin jest co raz bliżej.

Bohaterowie

Jasmine Johannah Ross - 18 latka. Jest wesoła i zabawna uwielbia się śmiać, ale kryje to za maską oschłości i złośliwości. Nikt nie chce się z nią przyjaźnić bo jak twierdzą jest  nie pewna w uczuciach i nie chce pokazywać prawdziwej siebie. Umie grać na dużej ilości instrumentów i zna wiele języków. Tańczy dla frajdy oraz rysuje. Ma piękny głos który ukrywa. Jej największym marzeniem jest ponowne spotkanie swojej biologicznej rodziny. Kocha rodziców zastępczych i ma nadzieję, że jej świat nie zawali się jeszcze bardziej. 
Niall Horan ( 18) Louis Tomlison (20) Zayn Malik (18) Liam Payne ( 18) i Harry Styles (17) - razem tworzą oni zespół One Direction. Zabawni i  wiecznie uśmiechnięci.

UWAGA!!!!!

Jak pewnie zauważyliście zakończyła to opowiadanie. Miało być dłuższe ale jako, że z barku weny nie wiedziałam co pisać skróciłam je i zakończyłam wcześniej. Jak macie ochotę możecie czytać moje inne opowiadania, które nadal piszę, a także na tej stronie niedługo może jeszcze dzisiaj pojawi się nowe opowiadanie. Bohaterowie i prolog powinny się pojawić dzisiaj a rozdział 1 jutro. Nie wiem zobaczy się później. A o to linki do moich opowiadań.
http://love-fun-joy.blogspot.com/ 
http://storyfromonedirection.blogspot.com/
http://smerfne-zycie-z-nami.blogspot.com/
http://for-the-love-of-hatred.blogspot.com/

Epilog

* 10 lat później* 
Z Niallem doczekaliśmy się  6 dzieci, ale nie tylko my nie mogliśmy opanować hormonów. Zayn i Villemo te niewyżyte dzieci także doczekali się szósteczki, Gabrielle z Harrym mają 4, Katherine z Liamem też 4, a Natalie i Louis 5 dzieci. Oj dużo nas na święta jest gdyż jak na najlepszych przyjaciół przystało mieszkamy obok siebie, a święta spędzamy zawsze razem tak już jest. Nie umiemy bez siebie żyć. Z Niallem kochamy się bardzo mocno.
*30 lat później*
J - My z dziadkiem mimo wszystkich przeszkód jesteśmy nadal razem. Nie martwcie się jeśli coś wam nie wyjdzie w życiu. Jeżeli wasze plany runął. pamiętajcie zawsze macie kogoś kto nad wami czuwa. - powiedziałam z uśmiechem do moich wnucząt, po chwili podszedł do mnie Niall i pocałował.
N - Co babcia znów wam życiowe rady daje. - dzieci zaśmiały się i całując nas w policzki powiedziały że nas kochają i pobiegły bawić się na dwór.
N i J - My też was kochamy - wrzasnęliśmy za nimi.
N - Wiesz co kochanie.
J - Hmm - mruknęłam przytulona do ciebie.
N  - Kocham cię bardzo mocno z dniem co raz bardziej.
J - Ja ciebie też Niallerku ty mój - mój mąż zaśmiał się i złączyliśmy usta w namiętnym pocałunku.
* Parenaście lat później*
Siedziałam właśnie na ulubionym fotelu mojego męża. I płacząc patrzyłam w jego zdjęcie trzymane w moim ręku.
J - Kochanie dlaczego nie zabrałeś mnie ze sobą. Tak bardzo cię kocham.
Zanosząc się płaczem, zaczęłam nad czymś myśleć po chwili moje usta powiedziały jedyne słowa jakie przyszły mi do głowy.
J  - Niall zabierz mnie do siebie.
Po chwili przede mną z światła uformowała się sylwetka mojego ukochanego. Wyglądał on tak jak się poznaliśmy. Z lekkim uśmiechem wyciągał w moją stronę ręke.
N - Chodź kochanie drugi świat czeka na nas - z miłością i ufnością chwyciłam mój ideał za rękę i zauważyłam, że moje ciało zmieniło się w młodsze. Teraz wyglądałam tak samo jak za poznaniem mojego ukochanego. Razem trzymając się za ręce odeszliśmy tam gdzie lepszy świat wita wszystkich. Gdzie nasza miłość będzie dalej rozkwitać i będzie lepsza..

Tej nocy Jewel Horan umarła. Ale gdy rano znalazły ją dzieci w ręce trzymała zdjęcie Nialla, a na jej ustach gościł uśmiech. Dawno nie widziany na jej twarzy, gdyż po śmierci męża załamała się w sobie. Została pochowana ona obok swojego męża, a w okolicy stały także groby jej przyjaciół. Jej rodziny. Na przykładzie Jewel i Nialla możemy potwierdzić, że "Miłość jest wieczna" i "Miłość wszystko zwycięży"

Rozdział 19

* 7 miesięcy później*
Dziewczyny są już szczęśliwymi matkami, a ja co nic siedzę sobie z ogromnym brzuchem i aktualnie zajadając się czekoladowymi lodami oglądam komedię. Gabrielle i Harremu urodziła się córeczka Darcy, Liam i Katherine mają chłopczyka którego nazwali Christopher, Louis i Natalie także doczekali się chłopczyka którego nazwali Thomas w skrócie Tommo, a Zayn i Villemo zaszaleli i urodziły im się bliźniaki, chłopczyk i dziewczyna. Chłopczyka nazwali James Niall, aha po moim mężu, a dziewczynkę Marta Jewel po mnie. Jak ja ich kocham. Tak wspominając czekałam aż Niall ruszy w końcu to swoje dupsko i dołączy do mnie. No ile można czekać aż szanowny pan Horan podniesie swoje zwłocza z łóżka i ruszy się do mnie jak dziecko normalnie. Siedziałam już tak 2 godziny i czekałam aż się ruszy. Spojrzałam do pustego już opakowania po lodach. Z trudem podniosłam się z kanapy i już chciałam ruszyć w stronę kuchni kiedy przez moje ciało przeszedł bolesny skurcz. Oho chyba zaczyna się.
J - Niall - wydarłam się łapiąc się za brzuch.
N - Już idę kochanie.
J - Nie kochaniaj mi tu tylko ruszaj tego zada dziecko się rodzi - wydarłam się i po chwili krzyknęłam z bólu.
N - Jakie mięso się chłodzi  - odwrzasnął i po chwili był już przy mnie w salonie.
J - Nie mięso się chłodzi tylko dziecko się rodzi - powiedziałam w miarę spokojnie i po chwili krzyknęłam z bólu. Ten debil szybko wziął mnie pod ramię i wepchnął do samochodu. Po chwili już byliśmy w szpitalu i po 4 godzinach męki urodziła małe Horanki. Tak urodziłam bliźnięta. Chłopczyka i dziewczynkę. Niall był tak odważny, że zajadając się żelkami był cały czas przy mnie przy porodzie i odciął nawet pępowinę. W końcu dotarłam na salę, gdzie po chwili przyjechały nasze dzieci.
J  - Niall następnym razem ja chodzę w ciąży, ale ty rodzisz.
N - Nie ma sprawy - powiedział i mnie pocałował. Po chwili podał mi naszego małego chłopczyka, a dziewczynkę sam wziął na ręce.
J - Jak je nazwiemy.
N - Chłopczyka Gabriel Zayn Horan to oczywiste, a dziewczynkę.
J - Amalia Villemo Horan - powiedziałam z uśmiechem.
N - I jest pięknie - posłał mi swój najpiękniejszy uśmiech i już po chwili powrócił do kołysania w ramionach naszej małej Amalki, ja to samo zrobiłam Z Gabrielem. 

Rozdział 18

Dokładnie 4 miesiące temu chłopacy oświadczyli się nam. Wiele się od tego czasu zmieniło. Jak się okazało wszystkie jesteśmy w 2 miesiącu ciąży. Oj będzie Baby BOOM. Z zamyśleń wyrwała mnie fryzjerka która pociągnęła mnie za włosy. No fakt za godzinę będę już oficjalnie panią Horan, tak samo jak reszta. Szbko zleciał ten czas i już po chwili stałyśmy w 5 przed ołtarzem gdzie czekali na nas nasi chłopcy. Na szczęście było to szybki ślub.
- Ja Harry Styles, Niall Horan, Zayn Malik, Liam Payne, Louis Tomlinson biorę sobie Ciebie Gabrielle Carver , Jewel Fairychild, Villemo Lind, Katherine Lind, Natalie Parker za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci.Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
- Ja Gabrielle Carver, Jewel Fairychild, Villemo Lind, Katherine Lind, Natalie Parker biorę sobie ciebie Harry Styles, Niall Horan, Zayn Malik, Liam Payne, Louis Tomlison za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Teraz nadeszła pora na wymianę obrączek.
- Gabrielle Carver, Jewel Fairychild, Villemo Lind, Katherine Lind, Natalie Parker przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
- Harry Styles, Niall Horan, Zayn Malik, Liam Payne, Louis Tomlison przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. 

Po jakże uczuciowej wymianie przysięgi małżeńskiej, jak i wymiany obrączkami nadeszło Part Hard zwane weselem niestety zamiast alkoholu z dziewczynami piłyśmy soczek marchwiowy.

---------> Suknia Jewel
















---------------------> Suknia Villemo
















------------> Suknia Katherine
















-------------> Suknia Natalie
















--------------> Suknia Gabrielle




Rozdział 17

Nagle Niall rzucił się na mnie i zaczął całować. Ja jak głupek zaczęłam się śmiać i razem ruszyliśmy do domu.
*24 GRUDNIA*
W końcu nadszedł ten dzień. Wigilia z Niallem jestem już 3 miesiące tak samo jak i Villemo z Zaynem. Liam zerwał z Danielle i teraz jest z Katherine, a Harry i Louis odnaleźli swoją miłość w Gabrielle i Natalie. Ja czuję, że Niall to ten jedyny ten który jest moją bratnią duszą, moją drugą połową. Z myśli wyrwał mnie pocałunek mojego chłopaka. Szybko otworzyłam moje oczęta i porwałam chłopaka w ramiona. Niechętnie oderwałam się od niego gdyż zaczęło brakować mi powietrza.
J - Takie pobudki mogę mieć codziennie.
N - Z przyjemnością, a teraz marsz do łazienki widzę cię za 30 min na dole i idziemy na spacer.
J - Tak jest generale - zasalutowałam mu i ze śmiechem pobiegłam do łazienki. Tam szybko umyłam się pod prysznicem i założyłam ciepłe ciuchy gdyż jest zima. Ubrałam się więc tak . Włosy spięłam w kucyka i w przed drzwiami zakładając szybko kurtki wybiegliśmy z Niallem z domu. Poszliśmy pospacerować po uliczkach Londynu cały czas trzymaliśmy się za ręce. Nagle w parku chłopak zatrzymał się przy jakiś krzakach i wyciągnął zza niego taki bukiet kwiatów klękając przede mną jednocześnie wyjął małe pudełeczko.
N - Jewel Mercedes Lucy Fairychild czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją własną osobistą panią Horan  -zapytał z uroczym uśmieszkiem.
J - Tak - krzyknęłam i rzucając się na kolana namiętnie pocałowałam. Gdy się od siebie oderwaliśmy chłopak włożył mi na palec pierścionek:
Zadowoleni ruszyliśmy w stronę domu przytuleni do siebie.
Oczami Villemo
Właśnie siedziałam sobie w pokoju i jadłam żelki oglądając jakąś nudną komedię, kiedy do pokoju wbił mi Zayn. Podchodząc powoli do łóżka nad czymś intensywnie myślał. Pod samym łóżkiem klęknął i wyciągając pudełeczko z kieszeni swojej skórzanej kurtki zaczął mówić.
Z - Villemo Poppet Stello Lind czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną.
V - Tak - wydarłam się i rzucając żelkami zaczęłam całować Zayna. Po chwili na moim palcu znalazł się pierścionek:
Oczami Katherine
Siedziałam sobie przytulona z Liamem na kanapie w salonie, kiedy nagle chłopak zastopował oglądany przez nas film i z nieśmiałym uśmiechem wyjął małe pudełeczko zza siebie i zaczął mówić.
Li - Katherine Sol Christino Lind wyjdziesz za mnie.
K - Aww Liam pewnie że tak - namiętnie go pocałowałam i już po chwili na moim palcu błyszczał pierścionek:
Oczami Gabrielle
Właśnie siedziałam sobie w pokoju i płakałam. No tak kolejna kłótnia z Harrym. Czy on nie rozumie jak ja go bardzo kocham. Po chwili do pokoju wszedł ktoś. Przetarłam oczy i zobaczyłam Harrego. Szybko podbiegłam do niego i się przytuliłam. Chłopak zaczął mówić mi coś do ucha.
H - Skarbie przepraszam, wiem, że to nie tak powinno wyglądać, ale czy zostaniesz moją panią Styles.
G - Tak Harry - chłopak zaczął skakać jak piłeczka, ale po chwili uspokoił się i całując namiętnie wsunął mi na palec pierścionek:
Oczami Natalie
Siedziałam sobie właśnie w kuchni kiedy podszedł do mnie Louis z bukietem marchewek. Uroczyście klęknął przede mną i wyciągając z marchwi pudełeczko zaczął mówić.
Lo - Natalie czy zostaniesz moją żoną i razem wychowamy gromadkę marchewek.
N - Tak. - połączyliśmy usta w namiętnym tańcu, a na moim palcu pojawił się pierścionek:
Oczami Jewel
Te święta były naprawdę doskonałe. Wszystkie dostałyśmy co najlepsze od życia naszych kochanych chłopców.

czwartek, 3 stycznia 2013

Rozdział 16

Wesołe miasteczko jest jak mój drugi dom. Razem z przyjaciółmi pobiegłam na karuzelę zwaną "śmierć". Na początku nie działo się nic wielkiego. Kręciła się jak każda karuzela na której byłam do momentu gdy ni stąd ni zowąd wagoniki odczepiły się od ramiona i wisiały jedynie na cieniutkiej lince. Zaczęła kręcić się szybciej tak, że ta linka ledwo co utrzymywała wagony. Na chwilę wisieliśmy do góry nogami po czym szybko zlecieliśmy na dół w połowie drogi było słychać jak linka się zrywa. Przerażona wtuliłam się w Nialla bo był niestety ze mną w wagonie. Po chwili znów nie wiem jakim cudem byliśmy w powietrzu na głównym ramieniu. Po całej przejażdżce wysiadłam z tej karuzeli i poleciałam na coś bezpieczniejszego. Jeżeli można tak nazwać skok na bungee. Stojąc w kolejce zajadałam się kupioną wcześniej watą cukrową. Odrywając kolejne kawałki patrzyłam na tych idiotów, którzy rozbijali się w samochodzikach. Yh... i oni niby prawdziwymi potrafią jeździć.  Po zjedzeniu waty zauważyłam, że przede mną stoi już tylko jedna osoba. On lub ona nie wiem bo gada jak mężczyzna a włosy jak kobieta ma w ostatniej chwili zrezygnowało.  Zadowolona weszłam na samą górę gdzie założono mi wszystkie zabezpieczenia i gotowa skoczyłam. Lecąc darłam się jak nieogarnięty człowiek. Jedyne co zrozumiałam to : A nie mówiłam, że umiem latać! Po jakże ekscytującej litanii gdzie prosiłam o to aby mnie stąd zabrali bo jest beznadziejnie latać w dół i górę zostałam bezpiecznie odstawiona na ląd. Wyswobodziłam się z zabezpieczeń i poszłam do reszty. Nagle ...... 

środa, 2 stycznia 2013

Heej :**

Witam was moi kochani przybywam z odsieczą. Mój misiaczek ma małe załamanie i uh... kompletny zanik weny !!! A i jeszcze szkoła dochodzi co równa się kompletny brak czasu :) No więc ten tego mam nadzieję, że będzie ciekawie <333 Wasza marcheweczka :**