niedziela, 30 grudnia 2012

Rozdział 15

POD ROZDZIAŁEM WAŻNE

I w końcu nadszedł ten wymarzony dzień. 24 wrzesień urodziny Villemo, a jutro już moje. Podniosłam swoje grube dupsko z łóżka i zaczęłam tańczyć taniec szczęścia po chwili do pokoju weszli mi chłopcy i Vi, a ja nadal odpierdzielałam happy dance.
Li - A tej co.
V - Pewnie za dużo pornoli.
Zatrzymałam się w połowie tańca i z miną mordercy spojrzałam na tą małpę. Tamta wyszczerzyła się do mnie i schowała za Malikiem.
J - Boziu nie masz za kogo się chować tylko za takim Malikiem - powiedziałam zawiedzionym głosem.
Z  - No a za kim innym ma się chować jak nie za swoim chłopakiem.
J - Za Muminkiem lepiej ją ochroni od ciebie - tamci strzelili facepalma a ja skoczyłam na Malika przewalając go co równa się także upadkiem Villemo. Zadowolona zeszłam z obolałego Mulata i zadowolona poszłam do łazienki niestety już chciałam się rozbierać i wskoczyć pod prysznic kiedy rozległ się wrzask mojej blondyneczki.
N - A mnie nie przywitasz.
J - Witajże przybyszu z Kosmosu w kuchni są chyba naleśniki więc idź się zająć jedzeniem, a ja idę się kąpać.
Tamten jak z torpedy popędził do kuchni wywalając po drodze Harrego i Louisa, a Liam debil pobiegł za nim. Po chwili mój pokój zrobił się puściutki bo tamte debile pochapaliły się na naleśniki. Phii. Szybko wskoczyłam pod prysznic tylko jednego nie przewidziałam weszłam pod prysznic w ubraniach, a na zmianę nic nie wzięłam. A idiotka ze mnie totalna i do tego zamknęłam drzwi od garderoby te w łazience. Cała mokra wyszłam z łazienki, a tam co śmiechy. Spojrzałam a w moim pokoju nie kto inny jak te debile.
J- Hahahahah bardzo śmieszne -  powiedziałam tylko.
H - Hmm Miss mokrego podkoszulka.
J - Oczy mam wyżej - machnęłam włosami i weszłam do garderoby tam szybko rozebrałam się z tych mokrości i założyłam to . Włosy splątałam w kucyka i zadowolona weszłam znów do pokoju. Podeszłam do Blondyneczki i pocałowałam go delikatnie w usta.
J - I tradycji stało się zadość a teraz czego mi tu chcecie.
Lou - Chcieliśmy się zapytać czy idziesz z nami do Wesołego Miasteczka.
J - No pewnie - zaczęłam skakać w miejscu jak piłeczka. Po chwili już siedzieliśmy w samochodzie i jechaliśmy do Raju. O yeah zabawki strzeżcie się nadchodzę ;P
_------------------------------------------------------------------_
Dodane trochę później ale jest. Mam małe urwanie głowy gdyż aktualnie prowadzę 6 blogów. O to linki do nich.
KLIK , KLIK , KLIK , KLIK , KLIK no i ten co teraz jesteście. Notki będą dodawane ale nie wiem jak często, no a teraz BYE ;**

czwartek, 20 grudnia 2012

Rozdział 14

Oczami Jewel
Rano obudził mnie jakiś wyjec operowy. Tak się przestraszyłam, że spadłam z łóżka zahaczając po drodze o szafkę nocną. Poczułam tylko pieczenie na czole i coś spływającego mi po twarzy. Wzięłam telefon i wyłączyłam budzik, a sama udałam się do lustra. Zobaczyłam tam piękne rozcięcie na czole. Zajebiście normalnie, zawsze o takim marzyłam. Pffff. W łazience szybko przemyłam ranę i nakleiłam plaster. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się tak . Naciągnęłam czapkę na czoło zasłaniając w ten sposób plaster. Zadowolona wzięłam jeszcze torbę i zeszłam na śniadanie. Zamiast stołu pełnym rodzinki, zastałam talerz naleśników i kartkę. Jedząc naleśniki przeczytałam wiadomość.
" Jestem w pracy. Zrobiłem ci przepyszne naleśniki. Kocham cię tata ;* "
Zgniotłam karteczkę i pałaszowałam naleśniki. Po chwili przyszła do mnie Villemo.
J - Gdzie Kate.
V - Wróci za tydzień na jakieś przesłuchanie pojechała.
J - Trzymam za nią kciuki.
V - No patrz ja też - zaczęłyśmy się śmiać. W szampańskich humorach poszłyśmy do szkoły. Weszłyśmy do tego okropnego budynku i poszłyśmy na wf. No tak 3 godziny wf. Normalnie tylko zabić się tępą łopatą. Szybko przebrałyśmy się w stroje do ćwiczeń i ja niestety musiałam zdjąć czapkę.
V - A tobie co w czoło. Ufoludki z łopaty przywalili - zaśmiała się.
J - Haahaha, nie budzika się przestraszyłam.
Zaczęłyśmy się śmiać jak jakieś pojeby. Przebrane poszłyśmy na sale, gdzie już byli chłopcy. Podbiegli do nas i nas mocno przytulili. Wszyscy spojrzeli na moje czoło i wybuchnęli śmiechem
J - A wam co pierdolec do głowy uderzył.
Lo- Niall nie chwaliłeś się upojną nocą z Jewel, aż jej czoło rozciąłeś  - zaśmiał się Tommo.
Ni  - Hahaha - odpowiedział czerwony Niall.
J - Żeby przeżyć upojną noc najpierw trzeba być razem.
Z - A nie jesteście.
Ni - Nie.
Li- Na co czekacie.
J - NA oklaski.
Chłopcy zaczęli klaskać, a ja spojrzałam na nich z miną wtf.
H - No to teraz buziak i jesteście razem.
Ni - Idiots.
Z - No dawaj Nialler mały buziak.
J - Ty Zayn idź lepiej ślimaczyć się z Villemo.
Ta piznęła rumieńca i zaczęła mnie ganiać po całej sali. Po chwili potknęłam się i pizgnęłam czołem o podłogę. No tak za mało jeszcze mnie czoło boli. Złapałam się za czoło, a po chwili podbiegli do mnie zmartwieni chłopcy i Villemo.
Li - Boże nic ci nie jest.
J - Z tego co wiem Bogiem nie jestem.
Ni - Boli cię coś, ile widzisz palców - zaczął machać mi łapami przed twarzą.
J - Łapy precz sprzed moich oczu, nic mi nie jest.
Uśmiechnęłam się lekko. Po chwili na salę wszedł nauczyciel i reszta klasy.
N - Dzisiaj gracie w siatkóweczkę.
V - O yeah - zaczęła skakać jak debil, po chwili do niej dołączyłam.
J - Będzie totalna rozpierducha.
Wszyscy się zaśmiali. Podzieleni zostaliśmy tak, że chłopcy i Matt byli w jednej drużynie, ja, Vi, Marta, Nat, Gabi i Tori byłyśmy w drugiej. Zaczął się mecz bez problemu z nimi wygraliśmy. Potem grałyśmy z drużyną plastików. Wszystko było dobrze dopóki, niejaki plastik zwany Bella zaserwowała prosto w moją głowę przez co oberwałam z piłki z całej siły i osunęłam się na  ziemię.
J  - Kurwa ja się dzisiaj zabiję - wydarłam ryja.
N - Jewel wszystko okej.
J - Jak zawsze kurde no.
Podniosłam się, lecz niestety zaraz znowu siadłam na podłodze gdyż w mojej głowie chyba zamieszkał jakiś chomik który kręcił się na karuzeli.
N - Niall zabierz Jewel do pielęgniarki.
J - Ale ze mną wszystko dobrze tylko zabierzcie tego cholernego chomika.
V - Jakiego ci znowu chomika.
J - No tego z karuzeli.
Wszyscy dziwnie  na mnie spojrzeli. Horan z delikatnością wziął mnie na ręce i zabrał do tego zła, zwanego pielęgniarką.
P - Dzień dobry co się stało.
J - Głowa mnie boli.
P - Ale w którym miejscu.
J - Wszędzie.
P - No, ale muszę wiedzieć czy żołądek czy coś innego.
Spojrzeliśmy z Niallem na nią jak na idiotkę.
Ni - Ale ją przecież głowa boli.
P - No wiem, że brzuch, więc gdzie.
J - Głowa, nie brzuch.
P - Ile chcesz kropelków na brzuch.
J - Ja podziękuje do widzenia.
P - To nie chcesz kropelków żołądkowych.
Ni  - Nie do widzenia.
Niall szybko wyniósł mnie z gabinetu i posadził na ławce.
N - Co za nieogarnięte babsko.
J - I głupie.
Zaczęliśmy się chichrać, po chwili utopiłam się w niebieskich tęczówkach chłopaka. Nasze twarze zbliżały się do siebie i po chwili nasze usta połączyły się w namiętnym pocałunku. Poczułam motylki w brzuchu. Po chwili oderwaliśmy się od siebie.
N - Jewel muszę ci coś powiedzieć.
J - Tak.
N  - Bo ja cię kocham.
Nie powiem zaskoczył mnie, ale ja znałam odpowiedzieć na niezadane pytanie. Znałam od zawsze.
J - Ja ciebie też Niall - odszepnęłam.
Chłopak podniósł się z ławki i zaczął całować i kręcić w kółko. Wariat po prostu wariat. Zaśmiałam się.
N - Jewel zostaniesz moją dziewczyną.
J - A jakby to inaczej. Pewnie, że tak. - Zaśmialiśmy się i znowu pogrążyliśmy w pocałunku. Po czym  udaliśmy się z powrotem na wf. Już jako oficialna para.

__----------------------------------------------------------------------------------------------------_
Ta da jest już kolejny rozdział. Masz Carotko i mnie nie męcz ;)

czwartek, 6 grudnia 2012

Rozdział 13

Ten rozdział dedykuje wam wszystkich z okazji Mikołajek, a także najbardziej moim wariatkom Natalie, Gabrielle i Caroline ;) Tia ten kibel ;)
Oczami Villemo
Malik zawiózł mnie do szpitala gdzie okazało się, że to tylko małe rozcięcie i wystarczyło o patrzeć i zawiązać bandażem.
V - Dobra Malik gdzie teraz jedziemy.
Z - Lind co ty po nazwisku mówisz.
V - Ooo lepszy się odezwał.
Zaczęłam się śmiać, a chłopak podszedł do mnie i mnie pocałował. Zaskoczona stałam i nie dowierzając czekałam aż skończy.
V - Yyyy co to było.
Z - Podobasz mi się.
V - Tia a mrówki mają ptaszki.
Z - Co?
V - Yyyy to znaczy fajnie czy jakoś tak.
Z - Chyba w szoku jesteś.
V- Nie no co ty tylko zajebisty chłopak podchodzi do mnie i mnie całuje a później mi mówi że mu się podobam. 
Z - O yeah czyli jestem zajebisty.
V - Ups małe przejęzyczenie miało być taki żul spod Tesco.
Z - Tak tak chodź ty mój buraczku spod Kauflanda do domu trzeba iść.
V - O właśnie.
Malik zawiózł mnie szybko do domu. Ja rzuciłam mu krótkie pa i pobiegłam do mojego domu. Wbiegając do swojego pokoju piszczałam jak napalona fanka. Poszłam do garderoby i wybrałam ciuchy do przebrania. Postawiłam dzisiaj na coś takiego:
Włosy zaplątałam w warkocza, wzięłam jeszcze telefon i zbiegłam na dół. Tam zastałam tatę.
Ki - Hej córcia gdzie lecisz.
V - Może potrenuje trochę do przyszłych wyścigów.
Ki - Jechać z tobą.
V- Nie musisz dam radę.
Ki - No okej, ale jakby co to dzwoń.
V - Dobrze i pa- pocałowałam tatę w polik i pobiegłam do garażu. Wzięłam samochód i szybko pojechałam do klubu. Tam przywitałam się ze wszystkimi i zaczęłam sobie jeździć. po jakiś 3 godzinach stwierdziłam, że mi się już nie chcę. Wzięłam jeszcze butelkę wody i wsiadłam do samochodu. Kiedy byłam na skrzyżowaniu i miałam zielone, jakiś samochód który miał czerwone wjechał we mnie. Wnerwiona wyszłam z samochodu z tamtego wysiadła także 5 chłopaków.
V - Boże ludzie kto wam prawko dał.
C1 - Nic ci nie jest.
V- Kuźwa kto prowadził.
Przede mną pojawił się wysoki brunet z włosami ściętymi na zapałkę i intensywnie niebieskimi oczami. Zaraz ja te oczy kojarzę.
V - Boże Max ja cię zajebie kiedyś.
M - Znamy się.
V - Przypomnij sobie takiego małego brzdąca o dużych niebieskich oczach i bam to jestem ja.
M - Villemo - powiedział ze śmiechem i mocno mnie przytulił.
V- Ale to nie oznacza, że wybaczam ci skasowanie mojego pięknego woziku.
M - Oj nie smutaj poznaj moich przyjaciół z zespołu. Tak więc od prawej Jay, Nathan, Siva i Tom.
V - Tia witam was, Villemo jestem.
N - Miło nam to może zadzwonimy po pomoc drogową i podwieziemy cię naszym wozem bo on mniej ucierpiał.
V - No niech już tak będzie.
Po godzinie już jechałam z The Wanted samochodem. Trzeba przyznać, że zabawni są mimo że nie lubią One Direction. Uśmiałam się jak nigdy. Pod moim domem pożegnałam się z nimi. Wymieniliśmy się jeszcze numerami i rozchachana weszłam do domu. Tam zmęczona dniem od razu poszłam do mojego pokoju i przebierając się w piżamę usnęłam.

________________________________________________________________________
Jest trochę nudny, ale jest Natalie i Gabielle to dla was ;P Wesołych Mikołajek ;) ;*


sobota, 1 grudnia 2012

Rozdział 12

Zaciągnęła mnie do gabinetu dyrektora, a tam siedziała już pijąc kawę ciocia Sol i OMG za biurkiem siedział Albert George, brat cioci Sol, a także wujek Vi i tato Max'a z The Wanted. Ja też mówiłam do niego wujku gdyż zawsze przyjeżdżałyśmy do nich razem.
V - Wujek - krzyknęła Vi i mocno go przytuliła. Ja posłałam mu tylko szeroki uśmiech.
A - A ty Jewelko się do mnie nie przytulisz.
J - A skorzystam z propozycji - szybko do niego podeszłam i także mocno przytuliłam.
S - No a teraz dzieciaczki idziecie się przebierać i zrobić fryzury już my damy popalić tym plastikom.
Ja z Vi spojrzałyśmy po sobie i zaczęłyśmy się śmiać.
S - Nie ma co się chcachać tylko do łazienki marsz. 
Szybko poszłyśmy do prywatnej łazienki dyrektora i już po chwili ja wyszłam w takim stroju:
A Villemo byłą ubrana tak:
Ja włosy zostawiłam rozpuszczone, a ona związała w kucyka. Posłałyśmy sobie uśmiech i powiedziałyśmy na raz:
J i V - Wyglądasz zajebiście.
Zaśmiałyśmy się i przybijając piąteczki cioci i wujkowi poszłyśmy na lekcje religii, gdyż właśnie zadzwonił dzwonek. Pod salą czekali na nas Niall i Zayn
N - Oułaaa ale ślicznie wyglądacie.
V - No przecież mówiłam, że będzie furora.
Zayn zaśmiał się i podszedł do Villemo i przytulił ją. Dziewczyna spaliła buraczka i zapytała 
V - A to za co.
Z - Za to, że przeze mnie zostałyście oblane shakiem
J - Ej no to ja też chcę miśka.
Z - Niall przytul ją.
Niall od razu wtulił się we mnie mocno.
V - Dobra koniec tego dobrego idziemy do tej wiedźmy na lekcje.
My się tylko zaśmialiśmy i weszliśmy do klasy. Tam babka kazała nam usiąść według numerków. Ja siedziałam z Niallem, a Villemo z Malikiem, reszta też jakoś siedziała. Pani Winston ( Natalie chyba wiesz o kogo chodzi ^.^ ) cały czas czepiała się Tomlisona, żeby przestał się bawić kredkami, zaś Harry dostał od niej w głowę za to, że powiedział, że brakuje jej chłopa. Spokojnie sobie żułam gumę kiedy wiedźma skierowała wzrok na mnie.
W - Przeszkadzam ci w czymś Fairychild.
J - Mi nie, a co panią kieruje tu do mnie.
W- Proszę przestać żuć gumę.
J - Jaką gumę.
W - Tą w buzi. Tam jest takie ładne prostokątne żółte pudełeczko zwane koszem proszę wyrzucić.
J - O jak ładnie pani opisała śmietnik szkoda tylko że ja nic nie żuję.
W - A co już połknęłaś.
J - Tia nie mam co robić tylko gumy żuć, albo połykać.
W - Matko co z ciebie za bachor.
J - No patrzy pani miłe i uczynne.
Spojrzałam w stronę Villemo która wstała z ławki i zaczęła przedrzeźniać panią W. Zaczęłam się brechtać jak nie wiadomo kto. Winston odwróciła się i spojrzała co robi Villemo.
W - Lind!!!!!!!
V - Czego? Yyyy to znaczy tak.
W - Energia cię rozpiera.
V - A jakże by inaczej.
W - To wyjdź mi z klasy i puszki pozgniataj.
V - Co za mało pani płacą i puszki jeszcze pani sprzedaje.
W - Idź albo wysyłam do dyrektora.
V - Dobra już idę
Villemo wyszła z zacieszem z klasy, a ja się zaśmiałam.
W - I widzicie jakie teraz są dzieci. Takim przykładem jest Villemo Lind, jest ona przykładem nadpobudliwego dziecka.
Tylko skończyła to mówić na korytarzu rozległ się pisk po chwili do sali wbiegła wkurzona Vi. Rzuciła puszką w panią W i krzyknęła.
V  - Niech pani sama sobie gniecie te pieprzone puszki. Przez nie rękę se rozcięłam.
Spojrzałam na jej rękę, a tam od nadgarstka aż po łokieć było długie i głębokie rozcięcie z którego kapała krew.
J - Proszę pani ja się zwalniam i jadę z nią do szpitala.
W - Fairychild ty siedzisz. Malik ty pojedziesz.
Z - Co? - powiedział półprzytomnie Malik. No tak nie ma to jak spać na lekcji religii. Pewnie się zastanawiacie czemu Malik siedzi na religii otóż jest to religia dla wszystkich. Każdy może przychodzić choć wyznaje inną wiarę.
W - Mówię, że pojedziesz z Lind do szpitala.
Z - Co a co jej. - zerwał się z krzesła i spojrzał na bladą Vi która ledwo co stała na nogach. Podbiegł do niej wziął na ręce i wyszedł z klasy. A my co. Musieliśmy dalej słuchać tego nawiedzonego babsztyla. 


----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ta da! Jest oto kolejny nudny rozdział. Nie wiem czy pisać dalej. Nie wiem czy ktoś to czyta. Więc mam prośbę odezwijcie się ;)



środa, 28 listopada 2012

Rozdział 11

Oczami Villemo
Wczoraj bardzo fajnie bawiliśmy się w lodziarni. Niestety dostałam cynka od szefa wyścigów, że moja wyścigówka już przyjechała. Wygląda ona tak:
Pojeździłam trochę Kate była ze mną. Niestety znowu tą czynność przerwał nam telefon. Gdyż jak się okazało chcieli zrobić nam sesje zdjęciową. No tak zaczyna się ;). Pojechałyśmy z Kat na miejsce, a tam wychodziła wkurzona jakaś laska kojarzyłam ją, a już wiem to Eleanor Calder. Kiedyś Katherine zabrała jej sesję zdjęciową i od tamtego momentu nie przepadamy za sobą. No, ale cóż trzeba żyć dalej. Zrobili nam jakieś tam zdjęcia. Wymęczone po całym dniu pojechałyśmy do domu tak rzuciłyśmy się na jedno łóżko i usnęłyśmy. Rano obudził mnie jak zawsze dziad z pod Tesco zwanym moim budzikiem. Zerwałam się szybko z łóżka chwyciłam to urządzenie szatana i rzuciłam o podłogę. Upsi chyba go rozwaliła. Ojej biedaczek :D. Obudziłam Kate, a sama ruszyłam w stronę łazienki. Szybko umyłam się i ubrałam tak:
Włosy spięłam w wysokiego kucyka i gotowa zbiegłam na śniadanko. Tam zaczęłam pałaszować naleśniczki. Napisałam jeszcze esa do wszystkich " Ludzie my dzisiaj z Kat jedziemy oddzielnie. Buziaki Vi" po czym znów powróciłam do pyszności. Po chwili na dół zeszła moja siostra. Włosy miała rozpuszczone a na sobie to:
V: Oki siostra super wyglądasz, a jak masz zamiar jechać na motorze w koturnach.
K: Normalnie bo jadę samochodem.
V: A no chyba, że tak. Dobra ja idę na górę po torbę.
K: No dobra.
Szybko pobiegłam na górę po torbę;
Szczęśliwa poszłam do kuchni wzięłam kluczyki od motoru i poszłam po moje cacuszko:
Szybko siadłam na niego i odpaliłam chwilę rozkoszowałam się jego dźwiękiem po czym ruszyłam w stronę szkoły. Po 5 minutach byłam na miejscu. Wielu chłopców patrzyło na to z zazdrością na co ja wybuchnęłam śmiechem.

Oczami Jewel
Ja pierniczę kto wymyślił tą durną szkołę. Właśnie mój braciszek wpadł do mnie z jakimś wyjcem operowym załączonym i mnie obudził. Bez jaj nie mógł normalnie tego zrobić. Szybko ubrałam to
Szybko złapałam torbę i zbiegłam na dół. Złapałam w locie jakiegoś tosta i wybiegłam na dwór. Tam zobaczyłam mknącą postać na motorze. No pewnie Villemo mój wariat. Zaśmiałam się do siebie i ruszyłam w stronę tego durnego budynku. Doszłam zaraz po przyjeździe Vi. Podeszłąm do niej i dałam jej buziaka na powitanie.
V: To co idziemy na ten durny angielski.
J: Niestety.
V: A gdzie reszta.
J: Zaśpi pewnie, a Kat gdzie.
V: W szkole już bo dzisiaj zaczyna biologią.
J: Aha chyba, że.
Poszłyśmy do budynku tam jakieś plastiki obczaiły nas od góry do dołu i zaczęły się śmiać. My z Vi tylko spojrzałyśmy po sobie i dostałyśmy głupawki. Wzięłyśmy z szafek potrzebne książki i ruszyłyśmy w stronę klasy 166. Tam siadłyśmy gdzieś na końcu i zaczęłyśmy gadać. Tak minęła nam reszta lekcji do przerwy na lunch. Siadłyśmy sobie przy stoliku po chwili doszła reszta.
J: Jak tam lekcje.
H: Hahaha bardzo śmieszne.
J: No co.
Po chwili do stolika podbiegł Horan z żarciem i z zacieszem zaczął to pałaszować. Villemo brechtała się z Zayna do którego przyczepił się jakiś plastik.
V: A tak w ogóle Zayn miło ci jest.
Z: Zajekurwabiście.
V: Oj biedaczek uwolnić od tlenowca.
Z: Mogłabyś.
V: Coś za coś.
Z: Zrobię co tylko zechcesz.
V: Na pewno.
Z: Tak.
V: Okey. Ej ty blondi jak ty miałaś na imię.
Plastik: Chanel
V: A tak właśnie Chanel wiesz, żę masz krzywy ryj.
C: Co powaliło cię. To ty chyba w lustro nie patrzyłaś.
V: No masz racje lustro mi nie potrzebne, ale ty chyba też nie patrzyłaś.
C: Jak to nie.
V: Aha czyli jak spojrzałaś roztrzaskało się rozumiem.
C: Co nieee.
V: A i muszę ci powiedzieć coś tapeta ci się rozleciała.
C: Nieeee.
Wszyscy już mieli niezłą z niej polewkę, po chwili ta cała Chanel wybiegła ze stołówki. Villemo spojrzała na nią jak na debila i mruknęła pod nosem
V: No a ten wąsik to mogła zgolić.
Gdy to usłyszałam wybuchnęłam śmiechem po chwili dołączyła do mnie Vi. Plastik po jakiś 5 minutach przybiegł znowu tym razem z jakąś koleżanką.
J; Czego tu.
C: Oszukałyście mnie.
V: No i.
Dziewczyna  nic  nie odpowiedziała tylko wylała zawartość czekoladowego shake na bluzkę Villemo, a ten drugi plastik na moją. Pisnęłyśmy wspólnie, a Villemo rzuciła się z pięściami na tamte. Chłopcy odciągnęli ją.
V: Chciały wojny no to będą ją miały.
J: CO my teraz zrobimy.
V: Furorę kotek furorę.
Po chwili wyszła gdzieś z telefonem przy uchu. Po 3 minutkach wróciła z mega zaciesze.
V: Choć Jewel czas się przebrać. - Zaśmiała się złowieszczo i zaciągnęła do gabinetu dyrektora......


*******************************************************************************
Ta da macie i się cieszcie durny rozdział. Nie podoba mi się no, ale cóż namęczyłam się go pisząc więc nie wykasuje. Dedyk w nim dla Gabrielle ;**

wtorek, 27 listopada 2012

Libster Awards

Dziękuje za nominację http://youllneverloveyourself.blogspot.com/ skarbioszku o to odpowiedzi na twoje pytania:
1.
Hmmmmm myślę, że kurczak w czekoladzie ;) i pizza :D
2.
Hmmm myślę, że Zayn, ale reszta też jest dla mnie wyjątkowa. Nie umiem wybrać jednego ;)
3.
Myślę, że będą to czerwone spodnie ;) i oczywiście szelki :P Chociaż inne ciuchy też niech nie narzekają bo je ubieram ;)
4.
Było to 2 lata temu kiedy mój brat wrzucił mi na kartę pamięci UK 40 i tam znalazło się WMYB.
5.
Hmm lubię wszystkie, ale najbardziej chyba przypasowała mi   Everything About You i Stand up.
6.
Lubię wszystkie ale najbardziej Little Things i I Would.
7.
No oczywiście, że różowy chociaż uwielbiam także kolor fioletowy ;)
8.
Angielski rzecz jasna. Niemiecki to złoooooooooooo.
9.
To i to, ale chyba bardziej śpiewać, gdyż żeby je pisać trzeba mieć talent którego niestety mi brakuje ;)
10.
Mam taką nadzieję, myślę, że tak no bo kto nie kocha Polskich fanek ;)
11.
No a jak. Bez nich żyć nie mogę ;)



Od Pauli z http://little-love-1d.blogspot.com/ 
1.
 Take me home, Up all night też mi się bardzo podoba, ale to w TMH się zakochałam ;)
2. 
Hmmm I Would i Stand Up te najbardziej reszta też ma to coś w sobie
3. 
Hmmm śpiewać, tańczyć, śmiać się (Taaa hiena atakuje ;)), i pisać różne opowiadania ;)
4. 
Hehehe raczej niee chociaż jeżeli zaliczamy denerwowanie i rozśmieszanie ludzi to tak ;)
5. 
Raczej Zayn, ale każdy ma to coś. Nie umiałabym wybrać
6. 
Za to że są, za świetne głosy i za to że tak kochają swoją prace i fanów.
7. 
Tak mam psa
8. 
Różowy chyba najbardziej mi się podoba
9. 
Hmm różny zależy od humoru, ale za obcasami nie przepadam ;)
10. 
Raczej spodnie, chociaż czasami zdarza się że mam ochotę założyć spódniczkę ;)
11. 
Dziewczynkę Stella lub Amalia, a chłopca Kacper lub Gabriel 





Pytania ode mnie.
1. Kochasz marchewki.
2. Ulubiona piosenka z Take me home.
3. Ulubiony członek 1D.
4. Ulubiony kolor.
5. Szelki vs. Paski (takie do spodni ;))
6. Elegancki styl ubierania czy raczej luźny.
7. Twoje imię.
8. Dlaczego zaczęłaś pisać.
9. Kochasz pisać opowiadania.
10. Ulubiony zwierzak.
11. Ulubiony smak shake ;)


Moja lista zgłoszonych blogów:
1. http://live-truth-love.blogspot.com/
2. http://little-love-1d.blogspot.com/
3.http://i-and-one-direction.blogspot.com/
4.http://1dopowiadania.blogspot.com
5.http://alexandlivia-onedirections.blogspot.com/
6.http://anita-jenifer-story-1d.blogspot.com/
7.http://nigdyniemowzwsze.blogspot.com
8.http://illtaketoanotherworld.blogspot.com/
9.http://jesteswmoimsercu.blogspot.com
10.http://more--than--this.blogspot.com/
11.http://onedirectionimaginworld.blogspot.com

poniedziałek, 26 listopada 2012

Rozdział 10

Budzik obudził mnie coś koło godziny 7.30 nie ma to jak rozpoczęcie roku szkolnego. Taaa czujecie ten sarkazm. Zwlokłam moje zwłoki z łóżka i już po chwili stałam pod ciepłym strumieniem wody. Szybko umyłam ciało i włosy i w samej bieliźnie poszłam szukać czegoś na apel. Wybrałam to :
włosy wysuszyłam i pozostawiłam samemu sobie. Popsikałam się jeszcze perfumami i zeszłam na dół. Tam już zastałam mojego braciszka zajadającego jakieś śniadanie.
Jam: Chcesz siostra coś.
J: No możesz tosta mi zrobić.
Jam: Już się robi.
Gdy on robił mi tosta ja w tym czasie nalałam sobie soku jabłkowego do szklanki. Po chwili do mojego domu wpadły Vi i Kat ubrane były tak:
Vi

Kat
V: Hello rodzinko - krzyknęła ze śmiechem.
Jam: Hello debilu.
V: Ja ci zaraz dam debila.
Dziewczyna zaśmiała się po czym zaczęła ganiać Jamesa po całym domu. My z Katherine spojrzałyśmy na siebie wzruszyłyśmy ramionami i zaczęłyśmy jeść śniadanie. Nie minęło 5 minut a usłyszałam pisk Villemo. Szybko pobiegłyśmy sprawdzić co jej się stało. A tam zastaliśmy Vi całą upapraną ziemią, gdyż była taka mądra i wywróciła kwiatka. Wybuchnęłam śmiechem, a po chwili dołączyli do mnie wszyscy łącznie z poszkodowaną. 
V: Dobra ludu ja lecę do domu się przebrać.
K: Dobra tylko szybko.
V: Spoczko foczko - puściła oczko i już jej nie było.
Po wyjściu dziewczyny w moim salonie stało 5 uśmiechniętych świrów. Chyba nas nie poznali bo stali wmurowani.
H: Kat co to za dziewczyna - zapytał zaskoczony.
K: Nie gadaj że nie poznałeś.
Lou: To my ją znamy.
N: O Boshh co za debile z was przecież to Jewel.
Ja zaskoczona spojrzałam na niego a on mi posłał piękny uśmiech.
Z: Wow dziewczyno wyglądasz ślicznie.
J: Się wie.
Li: No dobra to zbieramy się i jedziemy na apel.
Jam: Musimy poczekać na sierotkę.
V: Ja ci tam sierotkę James popaprańcu jeszcze dzisiaj oberwiesz obiecuję - krzyknęła na wejściu szybko wbiegając do domu Villmeo. Przebrała się w to:

Lou: Boziuuu dziewczyno jak ty wyglądasz?
V: Nie gadaj aż tak źle, a mówiłam mamie, że chcę dresy.
Z: Nie właśnie wyglądasz ślicznie.
Spojrzałam na niego, ale on cały czas z uwielbieniem na Vi, tak samo jak Liam patrzył na Kat. Ale przecież Liam ma Danielle. Dobra koniec rozmyślać czas wychodzić.
J: Dobra ludu sprężać poślady i idziemy.
V: Taa jest szefowo  - krzyknęła i zaczęła się chichrać jak głupi do sera.
Szybko doszliśmy do naszej szkoły po drodze zgarnęłyśmy jeszcze Gabrielle ubraną tak:



















I Natalie ubraną tak:

















Apel minął szybko jak zawsze gadka Dyrektora i jakieś nudnawe przedstawienie. Po chwili znajdowaliśmy się w klasie. Usiadłam z Villemo i czekałyśmy na przyjście wychowawcy. Okazał się on mężczyzną bardzo przystojnym mężczyzną w wieku około 27 lat. Wysokiej budowy, opalony blondyn o zielonych oczach. Jednym słowem ciacho. Po wyjściu z klasy ruszyliśmy całą paczką do lodziarni powitać szkołę dużymi lodami. Wszystko było okej i spoko dopóki Vi i Kat nie dostały telefonów po których szybko gdzieś wyszły. My zostaliśmy jeszcze trochę w lodziarni bawiąc się jak dzieci i później poszliśmy do mnie zrobić wielki maraton filmowy.



*************************************





Nie wiem czy ktoś to czyta. Macie moje wypociny. Wiem głupie ale obiecałam Natalie, że dodam więc dodaje. Teraz ty piszesz mi rozdział u siebie ;) Mówiłam, że będzie szantaż :D Miłego czytania kolejnych rozdziałów. pozdrawiam Jewelka ;*











piątek, 23 listopada 2012

Rozdział 9

Oczami Jewel
Z szokiem zobaczyłam, że na scenie tańczy gigantyczna marchewka, a obok niej zielony miś Haribo. Zdezorientowana spojrzałam na siebie i zauważyłam, że sama jestem Pikachu z Pokemonów. Nie no stop co! Jestem pokemonem. Szybko zaczęłam się szczypać i już po chwili otworzyłam oczy w swoim pokoju. Zauważyłam, że na łóżku obok mnie spała Villemo. Zdezorientowana siadłam na łóżku i po chwili Vill zrobiła to samo.
V: Ale miałam porypany sen.
J: Ja też nigdy więcej nie pijemy podwójnego kakao z bitą śmietaną przed snem.
V: Zgadzam się z tobą.
J: Vi mam pytanie.
V: Jakie.
J: Czy ty jesteś gwiazdą Pop i bierzesz udział w tych wszystkich zawodach.
V: Mam być szczera.
J: NO a jak inaczej.
V: No to ci powiem, że nie to był tylko sen. Biorę udział czasem w zawodach, ale tylko w siatkówce lub z biegów no dobra ewentualnie jak są wyścigi samochodowe. No co nie patrz się tak na mnie. 
J: No dobra, dobra a śpiewanie.
V: Kocham to robić, tak samo jak kocham taniec czy sport, ale żadną gwiazdą nie jestem.
J: Uffff to dobrze bo już się bałam.
V: No a tak apropos to co dzisiaj robimy na zakończenie wakacji.
J: Nie mam pojęcia jakieś pomysły.
V: No a jak pamiętasz jak miałyśmy po 13 lat i przyjechałyśmy do Londynu.
J: Wtedy co zrobiłyśmy sobie we trzy takie same tatuaże.
V: No tak, a pamiętasz może ten zakład tatuażu.
J: No pewnie Jacka bym nie zapamiętała.
V: No to dzisiaj jedziemy tam muszę sobie tatuaż zrobić.
J: No dobra. Ooooo mam pomysł też sobie zrobię i zabierzemy Kate też może się skusi.
V: No dobra.
Pewnie się zastanawiacie o co chodzi z tym tatuażem. Kiedyś przyjechałyśmy we trzy ja, Vi i Kat tutaj do Londynu i na znak naszej wiecznej przyjaźni postanowiłyśmy zrobić sobie taki sam tatuaż w tym samym miejscu. Zadzwoniłyśmy oczywiście z zapytaniem do rodziców. Nie mieli przeciwwskazań więc już po chwili we trzy miałyśmy wytatuowane nutki za lewym uchem wyglądają one tak:
Po chwili zdecydowałyśmy razem z Vi z pójdziemy najpierw do studia tatuażu, później do fryzjera, a na koniec na zakupy. Szybko pobiegłyśmy do łazienek. Oczywiście oddzielnych i zaczęłyśmy się szykować. Ja na dzisiaj wybrałam to włosy splątałam w wysokiego kucyka. Popsikałam się perfumami i nałożyłam jeszcze tylko melonowy błyszczyk na usta i wyszła gotowa. Na dole już czekała na mnie Villemo i Katherin . Zadowolone ruszyłyśmy w stronę studia. Po dwóch godzinach męczarni nad tatuażami. Zadowolone wyszłyśmy z lokalu. Ja miałam tatuaż na plecach taki:
Katherine zrobiła sobie na brzuchu taki:
A Villemo zrobiła sobie także na brzuchu taki:
Zadowolone poszłyśmy teraz do fryzjera. Każda postanowiła coś w sobie zmienić. Ja podcięłam swoje włosy do pasa o jakieś 7 centymetrów i znowu przefarbowałam się na mój naturalny blond. Dorobiłam sobie także kilka zielonych i różowych pasemek. Villemo także postanowiła podciąć swoje długie do pasa kręcone włosy tylko że do połowy pleców. Jej kolor nic się nie zmienił. Nie powiem ma śliczny W cieniu wydaje się, że jest czarny, a jak wyjdzie na słońce widać piękny brąz z miedzianym połyskiem. Ona dorobiła sobie kolorowe pasemka na końcówkach. Mniej więcej takie:
Zrobiła sobie także i grzywkę na prosto. Nie powiem w tej fryzurze jej lepiej. Choć jest śliczna to teraz jeszcze bardziej zrobiła się ładna. Kate natomiast ze swoimi falowanymi blond włosami do wysokości biustu prawie nic nie zrobiła. Dorobiła sobie tylko kilka jasny pasemek i zrobiła grzywkę na bok. Radosne z nowego imagu poszłyśmy na zakupy. I tak nam minął ten szalony dzień. Aż nie chce mi się myśleć, że już jutro zaczyna się szkoła. Plusem jest to, że wszyscy idziemy do tej samej szkoły, a nawet do tej samej klasy. Jest to szkoła rozwijająca talenty. Więc wiek się nie liczy. Wszyscy idziemy do 1 klasy Akademii Rozwijającej Niezwykłe Talenty. Bla bla bla. Zmęczone dzisiejszym dniem rozstałyśmy się przy moim domu. Dziewczyny poszły do domu obok, a ja do swojego i pierwsze co zrobiłam do pobiegłam do mojego pokoju i położyłam się spać. Ten dzień mogę zaliczyć do udanych.

___________________________________________________________________________
Ta da macie kolejny. Wiem lipa, ale lepszy taki niż żaden ;)
Wcześniej zapomniałam przedstawić nowych bohaterów więc zrobię to teraz. Można ich także znaleźć w bohaterach ;) o to oni:

Villemo Poppet Stella Lind - zawsze szczęśliwa 17 latka (prawie 18 latka ;)). Uwielbia tańczyć, śpiewać wygłupiać się i sport. Kocha także wyścigi samochodowe. Ma bardzo piękny głos. Szybko zapamiętuje wszystko co zobaczy czy usłyszy. Taki wrodzony talent. Od urodzenia ma tak kiedy ktoś mówi do niej w innym języku wystarczą jej 2 minuty, a zna już ten język, a nawet mówi z tym samym akcentem co osoba mówiąca. Kocha fotografie, ale najbardziej czekoladę.

Katherine Sol Christina Lind - 19 latka. Kocha modeling i aktorstwo. Trochę bardziej ogarnięta niż jej młodsza siostra. Kocha zwierzęta w szczególności żółwie. Uwielbia zakupy, ale nie jest typem plastika, jak się wkurzy może mocno przywalić. Kiedyś trenowała Kicboxing, ale stwierdziła, że umie już wszystko i jej nie jest to do życia potrzebne. ładnie śpiewa, ale nie chce się przyznać. Naprawdę pięknie rysuje. Szybko uczy się umiejętności. Kocha siatkówkę. 

Solange Lind - 38 latka. Matka Vill i Kate. Zwariowana, nigdy nie dorosła. Córki odziedziczyły po niej nie tylko urodę, ale i także charakter i piękny głos. Z zawodu jest zawodowym fotografem i projektantem mody jak i wnętrz. Bardzo kocha swojego męża i córki.

Kirian Lind - 38 letni mężczyzna. Brat bliźniak Jensena. Ma inne nazwisko, gdyż gdy chłopcy mieli po 13 lat ich rodzice rozwiedli się i Kir wylądował u matki i przejął jej nazwisko. Szybko uczy się różnych umiejętności. To po nim odziedziczyły to dziewczynki. Kocha czekoladę i swoją rodzinę. Z zawodu jest menagerem gwiazd tak jak jego brat, ale także i właścicielem największej sieci sklepów z ubraniami. Szalony tak jak jego żona. Oczywiście w pozytywnym sensie. Nigdy ie dorósł, wieczne dziecko i to daje mu plusy.

sobota, 17 listopada 2012

Rozdział 8

POD SPODEM WAŻNE PRZECZYTAJ!!!!

Oczami Villemo
Taaa super dzisiaj zawody. Jak zawsze wszystko musi się spierdzielić. Myślałam, że choć trochę odpocznę, a tu co dupa. Pewnie się zastanawiacie o co chodzi. Otóż mam podwójne życie. Normalnie jak Hannah Montana. Tak super śmieszne naprawdę, aż boki rwać. Tylko szkoda, że mi nie jest do śmiechu. Rano szkoła, czas na przyjaciół, a wieczorami zakładam perułkę i zamieniam się w światowej sławy gwiazdę Pop Stelle de Winter. Ta śmiechy śmiechami. Kiedy wymyślałam mój nowy image miałam 15 lat. A teraz 26 września skończę 18. 3 lata katorgi inni by myśleli, że to takie fajne takie cool. Tak było na początku, dopóki paparrazzi nie zaczęli wymyślać plotek na mój temat. Po rozstaniu miesiąc temu z moim chłopakiem i mojej lekkiej depresji rodzice postanowili, że przeprowadzamy się do Londynu. Dla mnie to dobrze, ale dla Katherine to bardzo dobrze. Teraz może spełniać swoje marzenia. Może zostać zawodową modelką i aktorką. Wczoraj nawet była na przesłuchaniu na pokaz mody i na jakiś tam film. Mam nadzieję, że jej się uda. Dobra koniec myślenia, poszłam do mojego pokoju szykować się. No tak zawody w sportach ekstremalnych. Jak zawsze nie będzie, żadnych dziewczyn więc żeby się nie ośmieszać postanowiłam ubrać się po męsku i schować włosy pod kaptur. Poszłam do garderoby i założyłam to :

 

Włosy spięłam w koka, schowałam jeszcze telefon do kieszeni i wzięłam trzy deskorolki po czym zeszłam na dół.
V: Dobra idziemy.
K: Spoko, poczekaj tylko idę się przebrać.
Poleciała szybko na górę i po chwili wróciła ubrana w to . Uczesana była w warkocza na bok. Z uśmiechem zeszła i chwyciła torebkę w locie. Po chwili siedzieliśmy już w jej samochodzie:

Po chwili już byłyśmy na miejscu. Ze strachem szybko założyłam kaptur, aby nikt się nie zorientował, że jestem dziewczyną. Kate zaśmiała się i poszła ze mną w stronę organizatorów. Szybko się przywitałam i już po chwili dostałam ankietę do uzupełnienia. Dobrze, że moi rodzice nazwali mnie uniwersalnym imieniem. W Norwegi Villemo nazywa się dziewczynki jak i chłopców. Cieszę się, że mam takie imię znaczy ono dziki pyłek. O tak to ja prawdziwa. Gdybym mogła okazywać to na co dzień i cały czas, ale niestety jako piosenkarka muszę być spokojna tak postanowił mój menager. Muszę ukrywać prawdziwą siebie. Z radością spojrzałam na rampy i już po chwili zaczęłam robić różne triki, które oceniali sędziowie.
Oczami Jewel
Już po chwili byliśmy na miejscu. Od razu dojrzałam moją kuzynkę Katherine. Powiem tylko tyle, że wyglądała super. Mój tato powiedział mi wszystko co się działo. Opowiedział mi o karierze Vill i o castingach Kate. Mam nadzieję, że Kate się spełnią marzenia, a Villemo poradzi sobie. Będę ją wspierała tak jak mogę. Wiem jak paparazzi są upierdliwi. Sama miałam ten problem. Jestem znaną tancerką i paparazzi mnie śledzi. Po prostu ŻAL.PL. O yeah może i stare słowo, ale Gabrielle cały czas tak mówi i już w nawyk wpadłam ;). Podeszliśmy z chłopakami do Kate i już po chwili oglądaliśmy jej pokaz trików. Po 2 godzinach pokazu, ogłosili wyniki. Wygrała Villemo. O yeah z radości zaczęłam skakać i przytuliłam się do któregoś z chłopaków. Po chwili poczułam zajebiste perfumy. Spojrzałam  a tam stał Niall przytulony do mnie. Szybko przeprosiłam i pobiegłam do Villemo ją przytulić.
J: Gratki kochanie.
V: Dzięki.
Po chwili nasza przyjaciółeczka była w gorze rzucana przez radosnych chłopaków. Radość jednak nie trwała długo gdyż dziewczynie zadzwonił telefon. Od razu załapałam kto dzwoni menager dziewczyny co za popierdolony człowiek. Mój tato chcę ją uratować od niego i postanowił sam być jej menagerem, ale na razie musi się jeszcze z nim pomęczyć.
Po chwili dziewczyna ze smutkiem podeszła do nas i powiedziała, że musi lecieć. Chłopcy ją przytulili na pożegnanie i zaprosili ją na dzisiejszy koncert. Dziewczyna uśmiechnęła się leciutko i powiedziała, że sama nie będzie, ale jej dusza i myśli będą przy nich. Ja zaśmiałam się i spojrzałam na zegarek była godzina 18, a chłopcy i Villemo. Ups to znaczy się Stella de Winter mają koncert za 1,5 godziny. Postanowiliśmy jechać do domu gdyż musieliśmy się do niego przyszykować. Na dzisiaj jako, że Kate poprosiła mnie o tańczenie u Vill na koncercie to ubrałam to . I tak będę musiała się przebrać w stroje do występu. Rozradowana pojechałam na próbę dziewczyny. Chłopcy mieli jeszcze wolne więc nie wiedzieli, że już pojechałam. Napisałam im tylko sms, że tańczę na występie Stelli de Winter i pojechałam na próbę z radością wparowałam do teatru gdzie miał się odbyć koncert. Z szokiem zobaczyłam, że ..........

______________________________________________________________________________
Proszę i o to 8 rozdział wiem że nudny jak nie wiem co. Nie wiem czy dalej to ciągnąć. Nikt tego nie czyta. Proszę kto czyta niech zostawi po sobie ślad bo nie wiem czy jest sens dalej to ciągnąć.

niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział 7

Uciekałam przed Gabrielle kiedy nagle wpadłam na dwie dziewczyny przewalając je. One spojrzały na siebie i wybuchnęły śmiechem. Czarna powiedziała do blondynki.
Cz: Można się było po niej tego spodziewać.
B: Nooo w końcu to nie była by Jewel - odparła blondi. Ja spojrzałam na nie z miną WTF. Na co one wybuchnęły jeszcze większym śmiechem.
Cz. Nie mów, że nie poznajesz.
Jel: No nie za bardzo. - odpowiedziałam. Z zakłopotaniem podrapałam się po głowie. Wtem ujrzałam mojego brata który już nie wyrabiał ze śmiechu tak samo mój tato i chłopcy. Obrzuciłam ich dziwnym spojrzeniem i powiedziałam.
Jel: No to skąd się znamy.
B : No patrz co te 5 lat z człowieka robi.
Cz: A myślałam, że ona to ta najmądrzejsza z rodziny - odparła czarna po czym wybuchnęła śmiechem. Możecie się śmiać ale dopiero zajarzyłam, że to moje siostry cioteczne. No dobra w Anglii mówi się na to kuzynki ^.^.
Jel: Vill, Kat - powiedziałam tylko i rzuciłam się na nie. Chłopcy zaśmiali się tylko.
Z : Może przedstawisz nas - powiedział dziwnie poruszając brwiami.
Jel: Okija, a więc tak drodzy panowie poznajcie moje dwie nieogarnięte kuzynki Villemo i Katherine - po czym wskazałam na czarnule i na blondi.
V: No dobra wy znacie nasze imiona a wy to co gang dzikich wieprzy czy się przedstawicie - powiedziała Vill ze śmiechem.
Lou : A no tak tak więc ja nazywam się Louis a to Liam, Harry, Niall i Zayn - powiedział z bananem na ryjku.
Jen ( Jensen ojciec Jewel i Jamesa) : A gdzie Solange i Kirian.
K: Spójrz na karuzele. 
Spojrzeliśmy tam wszyscy i wybuchnęliśmy nieopanowanym śmiechem. Moja ciocia i wujek bawili się jak dzieci na karuzeli zajadając żelki.
V: Kurka chyba się wstydzę za nich - powiedziała i wybuchnęła śmiechem - A może jednak nie.
Jen: Dobra dzieciaki to ja idę do nich, a wy róbcie co chcecie - tata powiedział ze śmiechem i odszedł od nas.
H: To co robimy.
K. Li. Lou V : Lody - krzyknęli razem.
N: O yeah lody  powiedział blondynek z rozmarzeniem.
Jam ( James) : No przecież przed chwilą były.
Jel: A gdzie Gabrielle i Natalie.
V: Pojechały do mnie do domu odpocząć bo dopiero dzisiaj przylecieliśmy.
Jam: To one mieszkają z wami.
Jel: Skąd się znacie.
K: Tak mieszkają z nami, no a przecież znamy się z Polski. Nie pamiętacie już że się ciągaliśmy razem i przez Vill mieliśmy przypał.
V : Co przeze mnie to ja wam kazałam całować żabki.
James, ja i Kate spojrzeliśmy po sobie i w tym samym czasie powiedzieliśmy:
- TAK!!
Chłopcy zrobili miny WTF, a Villemo tylko się zaśmiała.
V: Ups mój błąd.
Powiedziała i nagle zadzwonił jej telefon. Gadał z 10 minut po czym rozłączyła się wkurzona.
V: No żeś kurwa zajebiście - powiedziała tylko.
Z: Mała co jest.
V: Dzwonił mój trener i powiedział, że za 4 godziny mam zawody. Zajekurwabiście - powiedziałą z sarkazmem.
Jam: Jakie ci znów zawody.
V; Pomyśl
Jam: Czekaj karate były w grudniu, siatka była w styczniu, kosz w lutym, ręczna w marcu, Aikido w kwietniu, noga w maju, zapasy w czerwcu, taniec w lipcu to teraz czekaj jest sierpień więc deskorolka- powiedział zadowolony z siebie.
Lou: O bosh dziewczyno kim ty jesteś robotem jakimś.
V: Nie - powiedziałą ze śmiechem - typem sportowca - powiedziała słodko się uśmiechając.
K: Okija ludzie w takim razie my lecimy do domu, bo ta oferma przygotować się musi.
V: Za oferme zaraz oberwiesz - powiedziała czarnula ze śmiechem.
K: Ale się jeszcze spiszemy.
Dziewczyny pożegnały się, James poszedł z nimi więc zostałam sama z chłopakami.
Jel: Co robimy.
H: Oki to teraz do nas do domu obejrzymy jakiś film.
LI: A później idziemy wspierać twoją kuzynkę.
Jak powiedzieli tak zrobiliśmy. Włączyliśmy jakąś komedie , a później poszliśmy oglądać zawody Villemo.

_____________________________________________________________________________
Oki macie i się cieszcie sorki, że długo nie pisałam, ale czasu nie miałam postaram się to nadrobić ;**

niedziela, 4 listopada 2012

Rozdział 6

Tak więc postanowiłam, że spędzę dzień z tymi czubkami. Oooo tak to coś w moim żywiole wariatkowości ;). Weszłam z big smilesem do kuchni i na całe swoje możliwości krzyknęłam.
- Za 5 minut przy samochodzie wychodzimy - Na co tamci się zerwali z krzeseł. Harry nawet z niego spadł. Na co ja tylko się zaśmiałam i poszłam w stronę auta. W niecałe 5 minut w samochodzie siedzieli wszyscy. Jako, że samochód był 9 osobowy to siedliśmy tak. Tata przy kierownicy przy nim Liam. Później rząd dalej Niall, ja i Zayn, a za nami Louis, James i Harry. 
- No to gdzie jedziemy córcia.
- Jak to gdzie do wesołego miasteczka - powiedziałam z zacieszem.
- O taaaak - krzyknęli chłopcy.  Na co ja wybuchnęłam jeszcze większym śmiechem. Po chwili tata ruszył. Po 5 minutach nie wytrzymałam.
- Tato.
- Co?
- Zapomniała żelków.
- Czekaj - powiedział i zaczął grzebać w schowku. Po chwili wyciągnął giga paczkę żelków Haribo i mi je rzucił. Ja jak jakieś nie wyżyte dziecko rzuciłam się na nie i zaczęłam bawiąc się je zjadać. Po chwili do mojego jedzonka łapki wystawili Zayn i Niall obydwoje patrząc na mnie jak Kot ze Shrecka. Nie mogłam na nich patrzeć więc pozwoliłam im jeść ze mną. No wiem mięczak ze mnie no ale cóż. Taka już jestem Po chwili tato nie wytrzymał ciszy w samochodzie i puścił muzykę na fulla. Na co ja jako nadpobudliwe dziecko, zaczęłam śpiewać i tańczyć. Śmiesznie to musiało wyglądać ponieważ Liam nie wytrzymał i zaczął mnie kamerować. A jak do mnie dołączył Zayn i Niall to już w ogóle wszyscy mieli brechawe. Filmik obejrzę sobie później będzie się z czego pośmiać. W dobrych humorach dojechaliśmy na miejsce. Jak dzieci bawiliśmy się na wszystkich atrakcjach co najśmieszniejsze nawet mój tato zachowywał się jak jakiś 5 latek. Ja się tylko śmiałam i nas nagrywałam. Po odwiedzeniu większej połowy atrakcji postanowiliśmy zrobić sobie przerwę i zjeść lody. Każdy wziął sobie po 3 gałki czekoladowych ooooo tak już ich bardziej kocham. Siedliśmy na ławce i zaczęliśmy gadać o pupie Maryni. Dosłownie, aż w końcu tak się zaczęłam śmiać, że aż spadłam z ławki. Tak leżąc na ziemi spostrzegłam dwie znajome mi sylwetki. Dwie 18 letnie dziewczyny stały tyłem do mnie, ale nie trudno ich nie rozpoznać. Zerwałam się szybko z ziemi i biegiem pokonałam odległość między nami. Po czym ze śmiechem rzuciłam się na nie i we trzy wylądowałyśmy na ziemi. Te spojrzały na mnie i ruda zaczęła wrzeszczeć.
- Ogłupiałaś dziewczyno co to w ogóle znaczy.
- Aha czyli nie poznajesz - powiedziałam ze śmiechem.
- Jewel ja ci kiedyś tak przypikole, że gwiazdy ujrzysz - krzyknęła za mnie ze śmiechem brunetka.
- Jewel ty powaleńcu nie mogłaś normalnie podejść - o yeah Ruda mnie poznała ;).
- Ale to nie w moim stylu ;).
- Oj dobra dobra chodź tu - powiedziała i mocno mnie przytuliła, brunetka także.
- A tak w ogóle to co tu robicie - zapytałam ze zdziwieniem.
- Jak to co od września zaczynamy tu szkołę - powiedziała brunetka.
- Nie łaska było powiedzieć.
- No niespodziankę chciałyśmy ci zrobić - powiedziałą ruda.
A tak w ogóle to wam ich nie przedstawiłam to tak ta potocznie zwana ruda to Gabrielle Carver Moja zwariowana i piękna koleżanka z Polski. Ma lekko falowane rude włosy do łopatek i duże zielono-szare oczy. Poznałyśmy się w nie za miłych okolicznościach. Ja jako supertalent w trafiłam do najlepszej szkoły w Polsce, która rozwija młode talenty. Gabcia też tam chodziła, no i jak to powiedzieć poznałyśmy się jak nie chcący wylałam na jej nową mojego shake czekoladowego. Dziewczyna wybaczyła mi i tak się zaprzyjaźniłyśmy. To ona zapoznała mnie z Natalie Parker tak zwaną brunetką moją drugą najlepszą przyjaciółką. Jest ona piękna i ma proste brązowe włosy do ramion i piękne czekoladowe oczy. Hmmm tylko je zjeść. Czekolada..... o czym to ja mówiłam, a tak o Nat tak więc poznałam ją przez Gabi i szybko się zaprzyjaźniłyśmy jest to dziewczyna po przejściach mimo to kocha świat i wszystko co żyje. Dziewczyny nie odtrąciły mnie nawet jak się dowiedziały o moich dwu kolorowych oczach. Przez co teraz nie tylko są moimi najlepszymi kumpelami, ale nawet siostrami. Kocham je.
- A tak w ogóle to musicie kogoś poznać - powiedziałam z moim wiecznym uśmieszkiem.
- Przystojni chociaż.- zapytał Gabson
- Jak cholera - powiedziałam i zaczęłam się śmiać.
Podeszłyśmy do naszej ławki, a dziewczyny nie wiedziały co robić śmiać się, płakać czy skakać. No tak zapomniałam, że są mega fankami One Direction. Ups no to wpadłam.
- Yhyyy no to tak chłopcy poznajcie moje psiapsiułki Natalie i Gabrielle. - powiedziałam ze śmiechem.
- A wy dziewczyny poznajcie od lewej to ten staruszek to mój tato, ten obok to mój brat, dalej Harry, Louis, Zayn, Liam i Niall. - powiedziałam z jeszcze większym śmiechem.
- Jewel tępaku c ci mówiłam, że masz się ogarnąć - powiedziała Gabrielle na co reszta wybuchnęła śmiechem.
- Nie mogę skarbie za bardzo to kocham - powiedziałam i sprzedałam jej sójkę w bok i zerwałam się do ucieczki. No cóż ona nie lubi za bardzo jak ktoś jej sprzedaje sójki. O bosh jak ja za nią tęskniłam i za nami ganiankami. Ze śmiechem wiedźmy uciekałam po całym wesołym miasteczku za mną biegła Gabi, a Natalie tylko śmiałą się razem z resztą. Tylko mój tato jako taki w miarę ogarnięty zaczął nas nagrywać. Ten dzień naprawdę jest udany ooo tak już ja go kocham tak mocno jak moje żelusie ;) ;).
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Ta da coś tam macie trochę nudnawe no ale cóż. Jak się nie ma co się chcę to się cieszy z tego co się ma. No i ja znów z tym cieszeniem. Natalka ja ci chyba seryjnie zabiorę wszystkich Niallów za ten zaciesz ;) Wieem wiem jak ty mnie kochasz :*** Całuski śle i do napisania ;)

piątek, 2 listopada 2012

Rozdział 5

Coś koło godziny 8 zwlekłam moje zwłoki z łóżka i podążyłam do łazienki. Tam wzięłam szybki relaksujący prysznic i ubrała się w TO . Do pępka wsadziła jeszcze kolczyk który wyglądał tak:
Do oczu jeszcze wsadziłam koloryzujące soczewki. Nie moja wina, że jestem odmieńcem i mam oczy w różnym kolorze. Dzięki nim moja matka chciała mnie zabić. Nieźle nie stwierdziła, że tylko czarownice i demony mają takie oczy. Tak więc od dziecka zaczęłam nosić różowe soczewki, ponieważ taki kolor oczu ma mój brat i tato. A moje naturalne oczy mają kolory takie:

Tak więc jako że lubię moje różowe oko to noszę różowe soczewki. ;) Ale ja głupia jestem wywód o swoich oczach robię ;). Włosy tylko rozczesałam i zostawiłam w moich naturalnych lokach tylko czapkę na nie założyłam. Z uśmiechem na ustach zeszłam zrobić śniadanie. Tak to już jest tak się jest jedyną kobietą w tym domu. Zeszłam do kuchni i postanowiłam, że zrobię czekoladowe naleśniki z bitą śmietaną i shaki czekoladowe. Nie moja wina, że szaleje za czekoladą. Postanowiłam zrobić trochę więcej porcji bo znając tatę to zaprosi chłopaków do nas. tak to już jest z moim ojczulkiem. Spałaszowałam moje śniadanko kiedy usłyszałam jakiś hałas na ulicy. Wyjrzałam przez okno, a tam stał Justin, Christian Pattie mama Justina i cały zespół. Mieli ze sobą transparenty "Kochamy cię Jewel" a także " będziemy tęsknić wariatko ". Wybiegłam z domu i mocno przytuliłam Pattie. Ona tylko powiedziała.
- Kocham cię skarbie i będę tęskniła.
- Ja ciebie też - powiedziałam z uśmiechem i krzyknęłam na całą ulicę - I was też kocham wariaci. Tamci tylko spojrzeli na mnie i zaczęli się chichrać jak debile tak samo ja. Pewnie zastanawiacie się dlaczego mama Justina mówi, że mnie kocha. Otóż pokochała mnie jak córkę którą zawsze chciała mnie. Nawet powiedziała mi, że mam do niej mówić mamo. Ja skorzystałam z tego otóż zawsze chciałam mieć mamę, a Pattie mi to umożliwiła. Do mojej rodzicielki nigdy tych słów nie powiem co do Pattie, np. " Kocham cię mamo" dla mnie tamta kobieta nie istnieje. A co najśmieszniejsze teraz ta kobieta co zowie się moją "mamusią" stoi w drzwiach swojego domu i się na nas lampi. A mój braciszek jak to on podbiegł do mnie krzycząc 
- Kocham cię - i mocno mnie przytulił.
- Ja ciebie też - odpowiedziałam.
Na co reszta wariatów czytaj zespołu tancerzy itp. rzuciła się na mnie i zaczęła mnie tulić. Spojrzałam po domach i ujrzałam, że mój tatuś stoi w drzwiach naszego domu  się śmieje a z domu obok nas w samych bokserkach stoją chłopcy z 1D i też się cieszą. Ja spojrzałam na nich pomachałam im i się zaczęłam śmiać. Po chwili znów mogłam oddychać jako, że debile mnie puścili. Nagle podszedł do mnie Christian z moimi ulubionymi różowymi różami.
- Jewel wiem że spieprzyłem nasz związek, ale chciałbym abyś przed naszym wyjazdem wybaczyła mi.
- wariacie kocham cię jak brata i już dawno ci wybaczyłam.
Chłopak spojrzał na mnie po czym uśmiechnął się jak najszerzej tylko mógł i wręczył mi kwiatki. Po chwili z kieszeni spodni wyjął pudełeczko i mi je podał. Otworzyłam je a tam ujrzałam piękną złotą bransoletkę z serduszkami na których było wygrawerowane Imię Chrisa, Justina i moje i BFF. U śmiechem rzuciłam się na chłopaka i mocno go przytuliłam i pocałowałam soczyście w polik. Chłopak tylko się uśmiechnął i poszedł w stronę Justina, któremu przybił piątkę. Niestety moi wariaci musieli już iść jako, że za godzinę mieli samolot. Pożegnałam ich i ze łzami w oczach weszłam do domu. A tam chłopcy z One Direction już zamieszkali w mojej kuchni i pałaszowali śniadanko. A nie mówiłam powiedziałam do siebie z uśmiechem. Wstawiłam kwiatki do wazonu i postanowiłam że dzisiejszy dzień spędzę z tatą i tymi wariatami. Może James pódzie z nami. ;) Mam taką nadzieję.

______________________________________________________________________
Ta da jest oto nowy rozdział. Jakbyście mogli to proszę o komentarze nawet te z najgorszą krytyką. Ponieważ nie wiem czy mi to wychodzi i czy nie przestać pisać ;)